HEBEL: Mistrzowski monolog Krystyny Jandy

Fot. Robert Jaworski. Na zdjęciu Krystyna Janda w czasie monologu scenicznego „My Way”.

Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że Krystyna Janda jest jedną z naszych najwybitniejszych aktorek. Z wielką radością obejrzałem monolog sceniczny „My Way” w jej wykonaniu i utwierdziłem się w przekonaniu, że Janda jest naszym wielkim dobrem narodowym. „My Way” to bardzo wzruszający monolog o życiu i pasji tej wielkiej artystki, pełny anegdot i dowcipu, ale niepozbawiony też życiowej mądrości. Janda w sposób bardzo autentyczny opowiada o swojej rodzinie, artystycznej karierze, kolegach aktorach, ale również o swojej wieloletniej gosposi Honoracie. Ten niekrótki tekst Janda napisała dla siebie na swoje 70. urodziny i – jak przystało na wielką aktorkę i wspaniałą reżyserkę – sama siebie wyreżyserowała.

Janda jest niekwestionowaną ikoną, która zagrała w wielu kultowych produkcjach, m.in. w „Kochankach mojej mamy”, „Przesłuchaniu”, czy w serialu „Modrzejewska”. Grała w wielu teatrach, aż w końcu postanowiła mieć własny. Bardzo poruszyła mnie historia powstawania Teatru Polonia i Och-Teatru, w których rocznie wystawia się dziewięćset spektakli (!). Obecnie są to – moim zdaniem – najlepsze teatry na teatralnej mapie Warszawy. Janda teraz patrzy anegdotycznie, jakby prześmiewczo na wiele spraw z przeszłości, umie bawić i jednocześnie skłaniać do refleksji.

Szczególnie wzruszyła mnie anegdota o tym, jak aktorka zimą po spektaklu wybrała się w Krakowie z kwiatami na grób Heleny Modrzejewskiej. Gdy zadzwonił jej telefon, wyjęła go z torebki i odebrała połączenie od swojego męża, który martwiąc się o nią, dopytywał, gdzie jest, co robi… Było już ciemno, mroźno… Roztrzęsiona odpowiedziała, że znajduje się na cmentarzu na grobie Modrzejewskiej, której przyniosła kwiaty. W odpowiedzi usłyszała, że spokojnie… nie jest to przecież jej grób.

Rozbawiło mnie, gdy aktorka opowiadała o swoich rodzicach, którzy kupili sobie telewizor i oglądali ją, gdy była w telewizji. Ubierali się wtedy odświętnie, gdyż wyobrażali sobie, że ona ich widzi. Trudno nie zapamiętać, że według Zbigniewa Zapasiewicza, o czym mówił studentom szkoły teatralnej: „Teatr to taki burdel, a wy będziecie płatnymi kurwami!”. Krystyna Janda wyznała, że nie chciała, żeby jej córka Maria zdała do szkoły teatralnej. Zawód aktora – oprócz sławy – niesie ze sobą też upokorzenie i nie zawsze jest tak kolorowo, jak wyobraża to sobie wielu z nas.

W tym spektaklu aktorka rzeczywiście pędzi od anegdoty do anegdoty, jakby w śmiechu szukała odtrutki na otaczający nas świat. Potrafi jednak śmiać się z samej siebie, gdy przytacza historie z własnego życia. O wielkości Jandy świadczy umiejętność rozbawienia publiczności, żeby zaraz szybko zacząć opowiadać o bliskich jej osobach ze wzruszeniem, co u wielu widzów wywołuje łzy w oczach. Opowiada m.in. o takich aktorach, jak Aleksander Bardini, Piotr Machalica, Janusz Gajos czy Marek Kondrat. Ciepło i ze wzruszeniem mówi też o swoim mężu – operatorze Edwardzie Kłosińskim, który poświęcił własne kontrakty, żeby pomóc jej w spełnianiu marzenia o posiadaniu własnego teatru. Słuchałem, jak aktorka toczyła boje ze wspólnotami mieszkaniowymi, jednocześnie śmiejąc się z tego na całego. No i jak betoniarka nie mogła wjechać przez za małą bramę. Janda jest w tym spektaklu sobą, nie tylko wielką aktorką, ale przede wszystkim osobą bliską większości z nas. Fenomenalnie opowiada o swoich wadach, jak np. o tym, że nie potrafi gotować. Można powiedzieć, że widzimy Jandę jako kobietę, która cierpiała i kochała.

W tym spektaklu światło jest istotnym elementem nadającym nastrój, podczas gdy aktorka jest sama na scenie – nie ma na niej ani jednego rekwizytu. Jej arcymistrzowski monolog, to wyznanie osoby żyjącej z ogromną intensywnością. Janda ujęła mnie jednak przede wszystkim umiejętnością przedstawienia bardzo bliskich jej osób z niebywałym dla nich szacunkiem i wielką miłością.

Gdyby ktoś pytał, to na spektakl „My Way” warto wybrać się choćby z uwagi na niebywale poruszające słowa Jandy o przedwcześnie zmarłym mężu. Takich wzruszających chwil jest więcej, chociaż cały wieczór nie upływa w podniosłej i poważnej atmosferze. Pełno jest w nim jedynych w swoim rodzaju krótkich opowiadań o żartobliwym, lekkim i humorystycznym charakterze, przepełnionych megapozytywną energią.

Spektakl pokazuje magię teatru, szczególnie kiedy Janda śpiewa zmienionym, osobistym tekstem „My Way”. Publiczność kocha taką Jandę, która bawi i wzrusza aż do łez. Na uwagę zwraca perfekcyjne wykonanie monologu, który łączy autoironię, poruszające wspomnienia, anegdoty z życia z dość pogmatwaną historią Polski i głęboką refleksję. Jest to cudowny spektakl, który tworzy jedyną w swoim rodzaju atmosferę. Aktorka została nagrodzona brawami na stojąco; były też owacje i ogromny bukiet kwiatów dla Krystyny Jandy.

JAROSŁAW HEBEL


Teatr Polonia w Warszawie, Krystyna Janda – „My Way”. Reżyseria – Krystyna Janda. Obsada: Krystyna Janda. Reżyseria światła – Rafał Piotrowski, Waldemar Zatorski.
Spektakl trwa: 105 min. (bez przerwy).