HEBEL: Między Bursą a Hłaską

O Andrzeju Titkowie pierwszy raz usłyszałem, kiedy z zaciekawieniem oglądałem na YouTube wyreżyserowany przez niego film dokumentalny “Piękny dwudziestoletni”. Jest to filmowy głos reżysera na temat życia i twórczości Marka Hłaski, ukochanego przeze mnie pisarza, który już za swojego życia został okrzyknięty “buntownikiem bez powodu”. Nazywany był również “polskim Jamesem Deanem”. Miłą niespodzianką jest opublikowanie przez Wydawnictwo Adam Marszałek książki A. Titkowa “Inteligent niepokorny w kraju realnego socjalizmu”, na którą składają się zarówno teksty reżysera na temat jego własnych filmów, jak i eseje dotyczące sztuki czy np. życia i twórczości Jerzego Andrzejewskiego.

Z książki dowiadujemy się, że pierwszy ważny film zrealizowany przez A. Titkowa to “Z pamięci” (1983), w którym reżyser ocalił od zapomnienia Andrzeja Bursę. Filmowiec w tekście poświęconym temu poecie wyznaje: “Pomysł, żeby zrealizować filmy dokumentalne o Andrzeju Bursie i Marku Hłasce, przyszedł mi do głowy już wówczas, gdy byłem studentem słynnej Szkoły Filmowej w Łodzi. Kochałem ich obu, poetę i pisarza, bezinteresowną młodzieńczą miłością”. Mogłoby się wydawać, że A. Bursa żył według maksymy sformułowanej przez Jamesa Deana: “Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie; żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś”. Chociaż poeta przeżył etap zafascynowania komunistyczną ideologią, to równie szybko rozczarował się “realnym socjalizmem”. Jak pisze A. Titkow, dla Bursy “liczyła się jedynie poezja. W niej lokował wszystkie swoje ambicje”. Żył krótko i intensywnie, a jednocześnie miał swoje wyobrażenie na temat życia artysty. Zgodnie z tą ideą, twórca powinien być: “samotny i zbuntowany. Ma cierpieć, niedojadać, alkoholizować się i tworzyć Sztukę”.

Kolejnym bohaterem filmu A. Titkowa był Tadeusz Konwicki, wybitny pisarz, którego życie było pełne zawirowań i zakrętów. Z jednej strony uczestnik AK-owskiej partyzantki na Wileńszczyźnie, a z drugiej – wprawdzie przez krótki czas – komunista. Pisarz wyjaśnił przed kamerą, że owo zainteresowanie ideologią komunistyczną wynikało “[…] z rozczarowania do przegranej przez jego pokolenie wojny”. W historii literatury zapisał się jako autor “Małej Apokalipsy” oraz “Historii wypadków miłosnych”. Z uwagi na istniejącą w PRL-u cenzurę, film poświęcony T. Konwickiemu został wyemitowany w TVP dopiero późną jesienią 1989 roku. Z książki A. Titkowa można dowiedzieć się wielu ciekawych szczegółów na temat tego obrazu, np. że był on realizowany w mieszkaniu odziedziczonym przez autora po jego dziadkach. Reżyser w tejże produkcji zdecydował się umieścić scenę z “Małej Apokalipsy”. Filmowiec zaangażował do odegrania owego epizodu Jana Englerta i Gustawa Holoubka.

Dla mnie A. Titkow pozostanie reżyserem filmu poświęconego M. Hłasce pt. “Piękny dwudziestoletni” (1986). Warto nadmienić, że zdjęcia do tej produkcji były robione w żoliborskim mieszkaniu matki pisarza, jak również w Kazimierzu nad Wisłą. Gdy myślę o filmie dotyczącym twórczości oraz postaci M. Hłaski, przypominają mi się słowa Agnieszki Osieckiej, która wspominała autora “Pięknych dwudziestoletnich”: “Są tacy ludzie, że jak znajdą but na plaży, to natychmiast przymierzają ten but. Jest taki odruch, żeby włożyć nogę w ten but, a Marek przymierzał się do krzyża. Jedni ludzie przymierzają buty, drudzy ludzie przymierzają krzyże”. Maria Hłasko z kolei z wielkim wzruszeniem opowiada jedną z wielu anegdot dotyczących jej syna. Historia ta świadczy o dobrym sercu pisarza. Wypowiedzi Agnieszki Osieckiej i Marii Hłasko stanowią kościec dramaturgiczny obrazu, w którym głos zabiera również Bohdan Czeszko. W filmie – jak zaznacza jego autor –   pojawiają się “fotografie samego Marka Hłaski z różnych okresów jego życia”. W produkcji wykorzystane zostały także współczesne materiały filmowe.

Na kartach “Inteligenta niepokornego…” A. Titkow opisuje swoją perspektywę myślenia o bohaterze filmowej biografii. Reżyser stwierdza m.in.: “Każdy człowiek, którego spotkałem na swojej drodze, interesuje mnie bardziej w swym wymiarze psychologicznym i egzystencjalnym niż zawodowym, społecznym czy politycznym. Dlatego często realizowałem filmy, które można nazwać »duchowymi biografiami«”. A. Titkow tworzył swoje projekty artystyczne i dokumenty w czasach PRL-u. W związku z tym niejednokrotnie był zmuszony walczyć z cenzorami, chcąc w jakimś wymiarze ocalić zrealizowany przez siebie film. Zdarzało się jednak i tak, że reżyser musiał podporządkowywać się zaleceniom i wycinać, z gotowego już obrazu, wskazane przez cenzora fragmenty.

Po lekturze książki odniosłem wrażenie, że jej autorowi towarzyszyło poczucie przegranej w walce z cenzurą czy systemem rozpowszechniania filmów w czasach PRL-u. Mimo wszystko reżyser parł przed siebie wraz z kamerą, chcąc ocalić od zapomnienia pisarzy takich jak A. Bursa czy M. Hłasko.

“Inteligent niepokorny w kraju realnego socjalizmu” to dobra książka, którą można traktować jako swoisty komentarz filmowca dotyczący zrealizowanych przez niego produkcji. Po przeczytaniu tej publikacji, doszedłem do pewnego wniosku. Otóż w czasach totalitarnego państwa reżyserzy musieli heroicznie walczyć o ocalenie każdego ujęcia. Mimo to powstawały wtedy obrazy dobre, a niekiedy nawet wybitne. Zupełnie inaczej jest dzisiaj, kiedy nie ma już cenzury, a mało kto jest w stanie dorównać poziomem w realizacji filmów dokumentalnych A. Titkowowi czy Krzysztofowi Kieślowskiemu. Po przeczytaniu książki “Inteligent niepokorny w kraju realnego socjalizmu” lepiej również rozumiem, dlaczego Miron Białoszewski “miał obrzydzenie do wszelkiej ideologii”. Jak bowiem wyjaśnia A. Titkow: “Ideologia nie ma dostępu do sztuki, jest jej przeciwieństwem. […] paraliżuje i uzależnia […] mąci jasność widzenia, pęta myśli, zabija czystość intencji […] uniemożliwia proces twórczy”.

JAROSŁAW HEBEL


Andrzej Titkow, “Inteligent niepokorny w kraju realnego socjalizmu”, Wydawnictwo Adam Marszałek, Warszawa 2020.