Czas na poezję: MAKSYMILIAN TCHOŃ

Joannie
A jeśli przyjdzie ci usiąść
A jeśli przyjdzie ci wstać
A jeśli przyjdzie ci naprawiać świat
A jeśli przyjdzie ci świat burzyć
A jeśli nie przyjdzie świt i noc nie nastanie –
Czy uwierzysz w Miłość,
czy zatrzymasz się w obrotach bytu?
A jeśli i czy spadną z nieba łzy czyste, rzęsiste,
a jeśli to możliwe?
A jeśli teraz zaznasz
wielkiej dyplomacji serc,
wczoraj zatrzymam jutro w dalekobieżnej podróży
do Edenu, gdzie Ty i ja
agenci w służbie prawdy
zespolimy się rozkazem:
Szczęścia?
Nie wszystek umrę
biegną pocałunki w stronę zachodu
a miałaś odpoczywać po ciemku
na baczność stoją szlifierze naszego uczucia
w glorii wychodzę o świecie na stelaż
poszarpanego oddechu w rytmicznym splocie
miłości długość dźwięku samotności
reanimuje chwile zwycięstwa
odliczając wstęgi pieczęci królestwa miasta
gdziekolwiek podążasz
dokądkolwiek zmierzysz
skądkolwiek powrócisz
oparty na skale podtrzymując ciepło
me westchnienie uratuje cesarstwo
w każdej synkopie wzniosę Nike
nów z pełnią w porządku obrad zdementuje
wszystek znany obieżyświat
Ujść z życiem
w blasku tych latarń – stoimy
bezczelnie piękni, patrząc na
siebie wczoraj, dzisiaj, jutro
rzucasz na mnie swój cień,
a ja uchodzę z życiem
Bramy Raju
Otynkuję ściany mego serca
Prawdą i Miłością
Odleję fundament z szacunku
Żyrandol wiecznego światła
W moim domu z Rajskim Ogrodem
Pet na niebie
kochaj mnie:
błyskiem grzmotem
światłem cieniem
prawdą ostateczną i dostojnym kłamstwem
pośród ogrodu
z ruin gwiazd
są sceny puste
i sceny bujne
kochałem swoje księgi
choć mądrość
została zapisana
w gwiazdach
– mam jedną z nich:
mam jedną z nich
ty nią jesteś
więc świeć dopóki
dopóty
zobaczę wiekuistość
w świetle cieniu
prawdzie kłamstwie
oddechu zatorze
codzienność każda chwila
zwykłe dni są
sprawdzianem miłości
moja wielkość zależy
od ciebie