GATNY: Telewizyjny kalejdoskop zdarzeń

Fot. Pixabay.com

Zamknęli mnie w pokoju z telewizorem. A może śniłem, że utknąłem w telewizyjnym paśmie programów. Oglądałem “telewizję publiczną” i stacje prywatne. Włączyłem “Jedynkę”, a może to była “Dwójka”. Śpiewał Zenek Martyniuk. To był “Walentynkowy Koncert Życzeń” – prezent od TVP dla widzów z okazji święta miłości. Czy będę złośliwy, jeśli powiem, że piosenkarz beczał jak koza? Miejsce, w którym to robił, zdumiewało. Teatr Wielki w Łodzi.

Tak zwana “telewizja publiczna” powinna upowszechniać pewne treści o istotnym znaczeniu dla kultury narodowej. Chodzi o  programy, takie jak: “Teatr Telewizji”, audycje poświęcone najnowszym zjawiskom, np. w dziedzinie literatury i sztuki, które z natury rzeczy nie mogą być dochodowe i zmniejszają czas przeznaczony na reklamę. Należy zadbać, aby “telewizja publiczna”  nie była tak bardzo obciążona pod względem finansowym. Niekoniecznie trzeba do niej dopłacać, ale nie może być nastawiona na zysk. Wystarczy, jeśli wyjdzie na zero. Pamiętam, że podobne przemyślenia wyrażał profesor Krawczuk w 2004 roku. A mamy 2021 rok!

No, to się pozmieniało, zwłaszcza jeśli chodzi o kulturę polską. Sztuka uprawiana przez rodzimych twórców powinna być jej “oczkiem w głowie”, bo dominacja cywilizacji anglosaskiej sprawi, że za parę lat młodzi ludzie nie będą nic wiedzieli o własnym kraju. Chodzi tu również o programy z elementem fascynacji, które mogłyby być magnesem przyciągającym telewidzów i pełniłyby rolę edukacyjną, stałyby się czynnikiem kształtowania obyczajowości i zachowań wynikających z naszej tradycji, obyczaju, moralności, filozofii. Te rzeczy powinny docierać do zwykłych ludzi, ale nie wtedy, gdy oni śpią.

Przełączam na Polsat. A może “przełanczam”? Tę formę słyszę częściej. Może jest już poprawna? Trafiam na 3179 odcinek serialu “Pierwsza miłość”. Doktor Mikulski zgadza się umieścić wyimaginowanego dziadka w szpitalu psychiatrycznym w zamian za pieniądze. Niejaki Piotrek szybko musi znaleźć staruszka, który weźmie udział w spisku. Namawia do tego sąsiada, ten zaś ochoczo zgadza się na realizację planu, stawia jednak warunek… Jaki? Nie powiem. Nie wiem… Uciekłem.

Przenoszę się pilotem na TTV, a tam “Gogglebox”. W programie rodziny, grupy przyjaciół lub pary komentują wybrane programy telewizyjne. Podobno “Gogglebox” to cotygodniowa porcja śmiechu i rozrywki. Formuła programu jest, przyznam, nieco psychodeliczna: oglądam tych, którzy oglądają. Zasady są proste: ma być szczerze, trafnie i bez owijania w bawełnę. I jest! Momentami miałem wrażenie, że trafiłem na imprezę, gdzie towarzystwo już dawno nie próbuje zachowywać pozorów kultury. Oj, na pewno nie owijają w bawełnę! Raczej rozwijają cały wachlarz komentarzy, których nijak nie mógłbym nazwać subtelnymi. Zwłaszcza trzej młodzieńcy brylują. Jeden był kiedyś chorobliwie otyły, ale przeszedł drastyczną metamorfozę. Nie oszczędza bohaterów oglądanych programów. Kpi, wrzeszczy, pokazuje palcem, dusi się ze śmiechu. Ziomkowie nie odstają. Wyją, kwiczą, przedrzeźniają. Kto złośliwszy, ten wygrywa? Pozostali bohaterowie idą łeb w łeb. Po kilkunastu minutach mam “syndrom Dody”. Kiedy słyszę, jak się wypowiada, czuję zażenowanie. A nie mówię tego jako bywalec opery.

Jestem raczej prostym gościem. A jednak… Jakżeż ja się uspokoję? Może na TVN-ie. Już “Fakty”. Nie oglądam za często, ale w kilka chwil orientuję się, że nie żyję w najlepszym z krajów. Od polityki trzymam sie z dala, ale tutaj to raczej niemożliwe. Praktycznie każdy materiał ukazuje złe decyzje rządzących, ich złą wolę oraz skłonności do manipulacji.

Dla odmiany, ciut później na “Jedynce” lecą “Wiadomości”: żyję w najlepszym z krajów, a opozycja próbuje złowrogimi metodami pozbawić władzę wiarygodności. Knują, buntują, przeszkadzają w wyprowadzaniu państwa na prostą.

Surfuję po kanałach z szybkością błyskawicy: kalejdoskop zdarzeń… TVN 7: “Hotel Paradise 3”. Reality show. Piękni, młodzi, trzeciej cechy brak. TV Puls: “Lombard. Życie pod zastaw”. Chyba jakaś obyczajówka metafizyczna. TV 4: “Policjanci i Policjantki”. Serial obyczajowy. Ale raczej telenowela policyjna. Oświadczyny na komisariacie. Plotki, knucia i obmowy. Robota policyjna jakby w tle. Aktorstwo pierwszorzędne, pod warunkiem, że przyjmujemy kryteria dla teatrzyku szkolnego uczniów klas 1-3.

Dobrze, że sny są… snami. A ja śniłem wybiórczo i trafiłem na kiepskie programy. Koniecznie musze się obudzić!

RAFAŁ GATNY