Polska jest zawsze w moim sercu – wywiad z Anną Canić – pisarką, publicystką i Z-cą Redaktora Naczelnego “Mojej Przestrzeni Kultury”

Fot. z archiwum prywatnegp. Na zdjęciu Anna Canić.

– Kim jest Anna Canić? Czy uważasz się za pisarkę?

– No… chyba nic innego nie umiem. Sztuka słowa jest moim przeznaczeniem i rełacją z Bogiem.

– Masz korzenie serbsko-ukraińsko-rosyjskie…

-Jestem, powiedzmy, prawdziwą odesyjką. Serbem jest mój syn.

– Jak na obcokrajowca, znakomicie władasz polskim językiem. Brawo! Skąd u Ciebie bierze się tak wielkie zamiłowanie do Polski, a także jej historii i literatury?

– Dziękuję, Jareczku. Polsce i moim przyjaciołom-Polakom zawdzięczam wszystko, co do tej pory zrobiłam jako autorka i tłumaczka. Zresztą, jak można nie lubić polskiej literatury? Fascynuje mnie też polska dusza – wolna i szlachetna.

– Cieszę się, że dołączyłaś do zespołu redakcyjnego “Mojej Przestrzeni Kultury”. W sposób profesjonalny potrafisz przekazywać swoją ogromną wiedzę na temat literatury. Szczególnie cenię Twoje felietony poświęcone pisarzom. Po prostu masz talent!

– Czytam naprawdę dużo, jak na autorkę przystało. Wciąż się uczę – języków obcych, teorii literatury… Nieustannie szukam, badam – nie potrafię żyć bez przygód.

– Jesteś autorką powieści historycznej “Sofia i Kasjusz”, która ukazała się w Serbii, znalazłaś też wydawcę amerykańskiego… Wielkie gratulacje! Czy mogłabyś w skrócie powiedzieć naszym czytelnikom, o czym jest Twoja książka?

– Najpierw książka ma ukazać się w Chorwacji, a dopiero potem w Serbii i Ameryce. Premiery w Hiszpanii i Grecji są wciąż przesunięte ze względu na skutki pandemii. Planowana jest również współpraca z rumuńskim wydawnictwem. “Sofia i Kasjusz” opowiada o roli miłości w nieustannej walce dobra ze złem. Jako artystka, hołduję epickiej miłości – trudnej, niepojętej, wiecznej. Prywatnie zresztą też.

– Z całego serca życzę Ci znalezienia wydawcy w kraju nad Wisłą i podbicia polskiego rynku wydawniczego. Nie jest tajemnicą, że MPK obejmie patronatem polskie wydanie Twojej powieści.

– W Polsce, niestety, nadal szukam wydawcy, bo do tej pory żaden proponowany plan wydawniczy mi się nie spodobał. Nawiasem mówiąc, już pracuję nad kontynuacją powieści.

– Mieszkasz w Odessie, na Ukrainie. Moje pierwsze skojarzenie z tym miastem to Schody Potiomkinowskie… Można Ci pozazdrościć – Morza Czarnego, wielokulturowego miasta o pięknej, zabytkowej architekturze… Jest w nim także dużo polskich śladów, prawda?

– Właśnie o tym jest mój “esejofelieton”, który niedługo ma się ukazać na naszym wortalu, więc nie będę uchylała rąbka tajemnicy. Mam z Odessą toksyczną relację – zawsze wyjeżdżam. Tym razem do Serbii – by towarzyszyć synowi w pierwszych dniach przedszkola. Czy na tym się skończą meandry Sofii? Nie sądzę.

– Świetnie potrafisz pisać o literaturze rosyjskiej, choć – paradoksalnie – nie przepadasz za nią. Twój felieton o Wieniediktie Jerofiejewie to majstersztyk! Czy zdradzisz, co najchętniej czyta Anna Canić?

– Zależy… Ja lubię Gogola. Jest moim wzorem, jeżeli chodzi o historyczną fantastykę i bezwzględne poświęcenie się sztuce pisania. Cieszę się, że moje teksty zbierają pozytywne opinie. Rosyjska literatura to niewyczerpany temat do publicystycznej analizy. Ja, po prostu, jestem z innej bajki – wolę starożytny oraz wczesnośredniowieczny epos, przyprawiony czymś nadprzyrodzonym.

– Prawie już na koniec… pytanie z kwestionariusza Prousta: Jeżeli nie byłabyś tym, kim jesteś, to kim chciałabyś być?

– Gdybym była zdrowa? Wojowniczką. Bo ktoś, do cholery, musi być!

– Kochasz szeroko pojmowaną kulturę – w tym i teatr. Dodajmy, że pisujesz również w “Dzienniku Teatralnym”. Mam nadzieję, że gdy kiedyś będziesz w Warszawie, uda nam się wybrać do teatru… i później na pyszną kawę… Dziękuję za rozmowę!  

– Bardzo proszę, i nawzajem! Zaś co do teatru – zaczynałam swoją karierę twórczą jako dramatopisarka, raz nawet zagrałam na scenie – i to rolę męską. Niebawem przedstawimy wspólny projekt MPK i DT z Teatrem Komedii Muzycznej w Odessie. Polska jest zawsze w moim sercu oraz miejscu pracy, i bez Was, moich przyjaciół, już nie wyobrażam sobie dalszych kroków twórczych…

Rozmawiał:
JAROSŁAW HEBEL