HEBEL: Literaci ubabrani w komunizmie

Fot. Domena publiczna. Na zdjęciu Władysław Broniewski (1897-1962).

Bardzo przypadł mi do gustu fragment z dziennika Mirona Białoszewskiego, który napisał: “Mam obrzydzenie do wszelkiej ideologii”[1]. Podejrzewam, że w tym względzie dogadałbym się z tym wybitnym poetą. Miron żył w czasach PRL-u, kiedy to w naszym państwie panował ustrój nazywany “realnym socjalizmem”. Tak czy inaczej było to państwo o ograniczonej suwerenności i ideologii totalitarnej, jeżeli nawet co poniektórzy nie godzą się na nazywanie go komunistycznym. Na ogół władza o obliczu totalitarnym oczekuje od artystów, że będą tworzyć w duchu jej ideologii, zamiast być twórcami niezależnymi.

Trzeba mieć mocny kręgosłup, twardy tyłek i za punkt odniesienia wartości, które nie stoją w służbie totalitarnego ustroju, żeby w przeżartym przez ideologię państwie pozostać niezależnym artystą. Ze znanych nam literatów nie udało się to ani Władysławowi Broniewskiemu, ani naszej noblistce – Wisławie Szymborskiej. Broniewskiego jako poetę lubię za treny poświęcone przedwcześnie zmarłej córce (Joannie zwanej Anką), jak również bliska mi jest jego legionowa przeszłość. Szymborska zaś zawsze była mi obojętna, a odkąd dowiedziałem się o jej stalinowskiej przeszłości, mam co najmniej mieszane odczucia odnośnie do przyznania jej Literackiej Nagrody Nobla. Trochę bowiem to tak, jakby po II wojnie światowej laureatem tej chyba najbardziej prestiżowej nagrody literackiej został gorliwy zwolennik Adolfa Hitlera, np. były oficer SS. Nie widzę bowiem żadnej różnicy między gloryfikowaniem takich ludobójczych ustrojów, jak faszyzm, nazizm, bolszewizm czy komunizm.

*

Staram się zrozumieć, skąd bierze się bezkrytyczne podejście do Szymborskiej w moim kraju nad Wisłą. Przyczyny upatruję w tym, że faszyzm i jego zbrodnie zostały po wojnie potępione, nikt natomiast nie rozliczył okresu komunizmu. Teraz już na to za późno, więc jesteśmy skazani na wyrok historii. Warto jednak przypomnieć, że to Szymborska w żałobnym numerze “Życia Literackiego” rozpaczała po śmierci Stalina, m.in. pisząc: “Pod sztandarem rewolucji wzmocnić warty!/ Wzmocnić warty u wszystkich bram! […] Niewzruszony drukarski znak/ Drżenie ręki mej piszącej nie przekaże,/ Nie wykrzywi go ból, łza nie zmaże. A to słusznie. A to nawet lepiej tak”[2]. Więcej – napisała wiersz na cześć Lenina, wodza bolszewickiej rewolucji: “Że w bój poprowadził krzywdzonych,/ że trwałość zwycięstwu nadał,/ dla nadchodzących epok/ stawiając mocny fundament -/ grób, w którym leżał ten/ nowego człowieczeństwa Adam,/ wieńczony będzie kwiatami/ z nieznanych dziś jeszcze planet”[3]. Powiedzmy także, że zaangażowanie Szymborskiej w stalinowski totalitaryzm w Polsce nie kończyło się na pisaniu poezji pod dyktando komunistycznej władzy. Ona była aktywną komunistyczną propagatorką stalinowskiej ideologii, m.in. “[…] jeździła również na spotkania z wyborcami, by mówić o programie Frontu Narodowego z […] Adamem Włodkiem – swoim, od 1948 roku, mężem”[4].

Szymborska nawet po wielu latach nie żałowała swojego zaangażowania w “utrwalanie władzy ludowej”, o czym zresztą, w rozmowie z Anną Bikont i Joanną Szczęsną, powiedziała: “Ja wtedy uważałam, że komunizm to zbawienie dla Polski i ludzkości. I byłam pewna, że to ja mam rację. Niektórzy ludzie próbowali mnie przekonywać, ale ja sobie tłumaczyłam, że wszystko wiem lepiej. […] Nie żałuję jednak tego doświadczenia, choć może trwało za długo”[5]. No i niech ktoś mnie przekona, że Wisława Szymborska powinna być powszechnie uznawana za autorytet. Mam zupełnie inne odczucia i jestem przekonany, że mimo zdobycia Nagrody Nobla nie jest żadnym autorytetem. Nie mówię, że nie miała talentu literackiego, ale… to trochę inna sprawa.

Broniewskiemu z kolei nie mogę wybaczyć, że w jednym z wierszy oddał hołd bolszewickiej ideologii, m.in. pisząc: “Kłaniam się rosyjskiej rewolucji/ czapką do ziemi/ po polsku:/ radzieckiej sprawie,/ sprawie ludzkiej,/ robotnikom, chłopom i wojsku”[6]. Nie wiem, czy chciał uchodzić za “polskiego Majakowskiego”, czy też tak pisał, chcąc zaistnieć w nowej rzeczywistości po 1945 roku. Nie wnikając jednak w intencje poety, zauważmy, że dalej w tym samym wierszu wyznawał: “Grób Lenina – prosty jak myśl,/ myśl Lenina – prosta jak czyn,/ czyn Lenina – prosty i wielki/ jak Rewolucja”[7]. Nie jest tajemnicą, że Broniewski to poeta o bardzo skomplikowanym życiorysie, postać w jakiejś mierze tragiczna. Władza komunistyczna nie miała skrupułów, żeby wywieźć go i uwięzić w psychuszce, mimo że wysławiał panujący ustrój komunistyczny. Jak pisze Joanna Siedlecka, “Kilka dni po pogrzebie córki »Anki« Broniewski został zabrany siłą w kaftanie bezpieczeństwa. Ukryto go, żeby milczał o sprawie”[8]. W samobójczą śmierć córki poety była bowiem zamieszana jej matka – Janina, popularna autorka książek dla młodzieży, z mającym z nią romans Bohdanem Czeszką, lansowanym przez władze PRL na pisarza z kombatancką przeszłością. Córka Broniewskiego planowała wspólną przyszłość z Czeszką, którego odbiła jej matka. Być może więc, że i w samym Komitecie Centralnym chodziło przede wszystkim o przykrycie skandalu obyczajowego.

Co zaś dotyczy Broniewskiego – nie jest dla mnie ten poeta postacią jednoznaczną; on bardziej błądził, poszukiwał… Trzeba przyznać, że wykazał się stanowczym charakterem, kiedy odmówił Bierutowi napisania nowego hymnu Polski. Maria Dąbrowska zapamiętała, że argumentując swoją stanowczą odmowę, miał powiedzieć: “Bo to tak, jakbym orłowi polskiemu urwał głowę”[9]. W wierszu “Słowo o Stalinie” jednak napisał: “Chwała tym, co wśród ognia i mrozu/ jak złom granitowy trwali,/ jak wcielona wola i rozum,/ jak Stalin”[10].

Nie można mówić, że takie były czasy i w związku z tym należało pisać pod dyktando komunistycznej władzy. Są przykłady poetów i pisarzy, którzy nie poddali się komunistycznej ideologii, np. Zbigniew Herbert, Miron Białoszewski czy Marek Hłasko. Autora “Pana Cogito” w PRL-u władza próbowała bezskutecznie kupić jako poetę, przekonać go, by firmował ją w swojej twórczości. Herbert wspominał o zdecydowanej odmowie w jednym z wierszy: “To wcale nie wymagało wielkiego charakteru/ nasza odmowa niezgoda i upór/ mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi/ lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku”[11]. O Mironie Białoszewskim wiemy, że “Do 1951 roku pisarz był zatrudniony w redakcji »Świata Młodych«, skąd został zwolniony na polecenie UB i na pewien czas aresztowany”[12]. Nigdy jednak nie zdecydował się na współpracę z komunistyczną władzą, mimo że “Po tym wydarzeniu nie mógł znaleźć pracy i, zdaje się, pogrążył się w depresji, siedział w domu, a ponieważ głodował – często leżał i dużo palił, żeby lepiej znosić głód”[13]. Markowi Hłasce z kolei komunistyczna cenzura odrzuciła dwie książki – “Następnego do raju” i “Cmentarze”. Na pewno był to jeden z powodów, dla którego Hłasko wyjechał z Polski do Paryża na zaproszenie Jerzego Giedroycia, redaktora “Kultury”. Do Polski za swojego życia nigdy już nie wrócił… Decyzja w “sprawie Hłaski” miała zapaść na najwyższym szczycie władzy partyjnej i państwowej, w co miał być zaangażowany sam tow. “Wiesław”.

Być może narażę się zwolennikom Wisławy Szymborskiej, jeżeli powiem, że była stalinowską agitatorką. Nawet pod koniec życia nie potrafiła zdecydowanie odciąć się od tej złej działalności, która została naznaczona krzywdą wielu ludzi i udziałem w budowaniu świata opartego na kłamstwie. Żeby w państwie totalitarnym przeciwstawić się władzy, trzeba było mieć mocny kręgosłup jak Herbert, posiadać sumienie jak Białoszewski, czy też wykazać się odwagą, jaką miał Marek Hłasko. Białoszewski nie mógł znaleźć pracy, głodował… a mimo to nie poszedł na układ z komunistyczną władzą. Herbert wybrał “emigrację wewnętrzną”, która nie zapewniała środków do życia. Dzisiaj zapewne nie mieści nam się w głowie, że “[…] ten dobrze wykształcony, najwybitniejszy poeta swojej generacji za dziadowskie pieniądze pracował jako kalkulator w spółdzielni inwalidów, jako ekonomista w Centralnym Zarządzie Torfowisk, a gdy w ogóle nie miał gotówki, oddawał krew za pieniądze”[14]. Marek Hłasko w swojej mikropowieści “Następny do raju” wprost oskarżył komunistyczną władzę w Polsce: “Nigdzie nie można uciec. Zamieniliście życie w tak wielki koncentrak, że nie potrzeba nawet drutów kolczastych i strażników, psów i karabinów maszynowych”[15].

*

Tak już na koniec… W latach 90. wielkim autorytetem moralnym był pisarz Andrzej Szczypiorski, który często, m.in. na łamach “Gazety Wyborczej”, pouczał polskie społeczeństwo, jak powinno żyć i jakich dokonywać wyborów. Jak zauważyła Joanna Siedlecka, autorka “Biografii odtajnionych”: Ten sam pisarz “[…] zgodził się współpracować z bezpieką i na jej życzenie ściągnął w latach 50. z Londynu ojca i matkę”[16]. Można by rzec, że Szczypiorski słono jednak za to zapłacił, gdyż “Los był jednak i rychliwy, i sprawiedliwy… To, co zrobił ojcu, wróciło do niego bumerangiem. Bo jego syn, kiedy już Szczypiorski przystąpił do opozycji, zgodził się pomagać SB, został zwerbowany i donosił na ojca”[17].

W szkole średniej zaczytywałem się w książkach Andrzeja Szczypiorskiego, który jako zaproszony gość zrobił nam na sali gimnastycznej wielki intelektualny wykład na temat równości w wolności. Wtedy nikt nie wiedział o jego uwikłaniu we współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, a to co mówił, wydawało się być mądre i mieć sens. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z niezłomnej i godnej podziwu postawy, jaką przyjęli: Herbert, Białoszewski czy Hłasko. Co by nie mówić, Szymborska, Broniewski czy Szczypiorski chcieli tworzyć, wydawać książki za wszelką cenę i istnieć jako pisarze, mimo że czasami jest granica, której nigdy nie warto przekraczać. Zawsze za to warto być przyzwoitym, czego o niektórych naszych twórcach nie można powiedzieć. W moich oczach Wisławy Szymborskiej nie rehabilituje nawet otrzymanie Literackiej Nagrody Nobla, której nie powinna była dostać, jeżeli przyjmiemy, że nie należy oddzielać życiorysu twórcy od jego dzieła.

JAROSŁAW HEBEL


PRZYPISY:
[1] Miron Białoszewski, “Tajny dziennik”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2012, s. 777.
[2] Wisława Szymborska, “Ten dzień”, http:poezja.org [data dostępu: brak daty dostępu].
[3] Wisława Szymborska, “Lenin”, tamże.
[4] Krzysztof Masłoń, “W pisarskim czyśćcu. Sylwetki dwudziestowiecznych pisarzy”, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Warszawa 2017, s. 27.
[5] Cyt. za: Krzysztof Masłoń, dz. cyt., s. 29.
[6] Władysław Broniewski, “Pokłon rewolucji październikowej”, http://literatura.wywrota.pl [dostęp z dnia: 5.03.2010].
[7] Tamże.
[8] Paweł Siwek, “Jak Broniewski trafił do psychuszki”, http://polskieradio.pl [dostęp z dnia: 29.03.2016].
[9] Cyt. za: Agata Szwedowicz, “Władysław Broniewski (1897-1962)”, http://dzieje.pl [dostęp z dnia: 12.02.2021].
[10] Władysław Broniewski, “Słowo o Stalinie”, http://poezja.org [dostęp z dnia: brak daty dostępu].
[11] Zbigniew Herbert, “Potęga smaku”, http://poezja.org [dostęp z dnia: brak daty dostępu].
[12] Piotr Sobolczyk, “Hermetyczne pornografie Białoszewskiego”, „Teksty Drugie”, nr 6/2006, s. 168.
[13] Tamże, s. 169.
[14] Krzysztof Masłoń, “W pisarskim czyśćcu. Sylwetki dwudziestowiecznych pisarzy”, dz. cyt., s. 49.
[15] Marek Hłasko, “Następny do raju”, Agora S.A., Warszawa 2011, s. 186.
[16] Maskacjusz TV, “Andrzej Szczypiorski a SB – Joanna Siedlecka”, http://youtube.com [dostęp z dnia: 19.02.2017].
[17] Tamże.