HEBEL: Od Juliana Tuwima do Grzegorza Ciechowskiego

Fot. Plakat promujący recital Jacka Bończyka “Licencja na lirykę” w Teatrze Ateneum.

Z wielką przyjemnością wysłuchałem recitalu Jacka Bończyka “Licencja na lirykę” w warszawskim Teatrze Ateneum. Artysta zaśpiewał utwory męskiej poezji – Stanisława Staszewskiego, Juliana Tuwima, Edwarda Stachury czy Grzegorza Ciechowskiego. Muszę przyznać, że w recitalu tym wszystko wygląda tak, jak być powinno. Urzekająca, chociaż z drugiej strony minimalistyczna scenografia znakomicie współgra ze światłami, co już tworzy odpowiedni nastrój.

Sam artysta, który od trzydziestu lat jest obecny na polskiej scenie/estradzie, tak naprawdę – co tu ukrywać – ma niesamowite możliwości wokalne. Jeżeli mógłbym się do czegoś przyczepić, to być może do pewnych nierówności w warstwie muzycznej. Patrząc jednak z drugiej strony, ktoś mógłby spojrzeć inaczej i powiedzieć, że muzyka była różnorodna, uzupełniająca i dopełniająca – oscylowała między mocnym brzmieniem a poetycką subtelnością.

Nie wszyscy zapewne wiedzą, że to był benefis nieoficjalny (albo – tzw. mały) Jacka Bończyka. Artysta wyznał, że jeszcze nie jest na tym etapie, żeby uczestniczyć we własnym benefisie. Trzeba jednak zaznaczyć, że organizacja tego recitalu co do formy przypominała klasyczny benefis – zabrakło tylko osobnego prowadzącego, był tu nim sam Jacek Bończyk. Śpiewał, grał i pomiędzy wykonywaniem kolejnych utworów zagadywał do publiczności. Ta z kolei najgorętszymi brawami nagrodziła utwór Grzegorza Ciechowskiego “Biała flaga” w interpretacji Bończyka. Gdy z kolei słuchałem “Nie pytaj o Polskę”, poczułem na plecach przeszywające dreszcze, których trudno było nie mieć podczas jednego z ważniejszych utworów lidera Republiki.

Tekstem, jaki pierwszy raz w życiu usłyszałem w interpretacji Jacka Bończyka, był wiersz Edwarda Stachury “Życie to nie teatr”. Nie ukrywam, że wykonanie to wówczas od razu zawładnęło moim sercem. Wielka szkoda, że zabrakło tego dzieła Stachury w wykonaniu Jacka Bończyka na jego recitalu w Teatrze Ateneum. Nie jest jednak niczym zaskakującym, że artysta musiał zmieścić się w określonym czasie i dokonać wręcz radykalnej eliminacji. Polskiej Agencji Prasowej m.in. powiedział: “Te piosenki, które wybrałem, są i mocne, i energetyczne, czasem smutne i refleksyjne, ale dla mnie wspólny mianownik to jest rodzaj słono-gorzkiego smaku”. Jakie więc utwory można usłyszeć na recitalu Jacka Bończyka w warszawskim Teatrze Ateneum? Znajdują się pośród nich takie piosenki, jak np. m.in. “Grande valse brillante”, “Tomaszów”, “Celina”, “Tango Triste”, “Mucha w szklance lemoniady”, “Między nami” czy wspomniana “Nie pytaj o Polskę”.

Na samym końcu poeta wykonał wraz z akompaniującymi mu muzykami swoje własne utwory, m.in. nomen omen napisany w dniu końca świata, który miał nastąpić 12 grudnia 2012 roku – “Wniebowzięci”. Oprócz tego tekstu można również usłyszeć piosenkę pierwotnie napisaną dla Michała Bajora, pt. “Nie zgadzam się”, utwór “Zamknięci”, który artysta stworzył w czasie pandemii, czy np. “I nawet jeśli” z ostatniej płyty “Resume”.

Warto dodać, że nie jest to pierwszy recital Jacka Bończyka w Teatrze Ateneum, bowiem w 2018 roku miała miejsce premiera “Absolutnie, czyli Bończyk śpiewa Młynarskiego”. Był to program, na który składały się mistrzowskie utwory autora “Róbmy swoje”.

Wojciech Młynarski napisał o Jacku Bończyku, że “[…] posiada wyjątkowe predyspozycje do zajmowania się piosenką aktorską”. Powody są cztery: jest utalentowany, muzykalny, ma gruntowne przygotowanie zawodowe, jest dobrym aktorem dramatycznym, i – “[…] posiadł w znacznej mierze umiejętność najtrudniejszą połączenia tego wszystkiego w sceniczny skrót. Bo piosenka aktorska bazuje na owym skrócie, jest tym rodzajem teatru, gdzie wszystko dzieje się szybko, na zagranie całej roli przypada nie więcej niż trzy minuty”.

Jeszcze taka oto ciekawostka – przed wykonywaniem utworów Tuwima Jacek Bończyk stwierdził, że “teraz wypływamy na głęboką wodę i mam nadzieję, że nie zatoniemy”. Nie mam wątpliwości, że teksty autora “Balu w Operze”, jeżeli nie liczyć utworów Grzegorza Ciechowskiego, zostały przez niego wykonane wręcz brawurowo, po prostu – po mistrzowsku. To był istny artystyczny majstersztyk!

JAROSŁAW HEBEL


Teatr Ateneum w Warszawie (Scena 61) – Jacek Bończyk, “Licencja na lirykę”, reżyseria – Jacek Bończyk. Śpiew, gitary – Jacek Bończyk, instrumenty klawiszowe – Konrad Wantrych, kontrabas, Moog – Wojciech Gumiński, reżyseria świateł – Grzegorz Policiński.
Recital trwa: 85 minut (bez przerwy).