Z miłości do literatury i sztuki – wywiad z Jarosławem Heblem – Redaktorem Naczelnym “Mojej Przestrzeni Kultury”

Fot. Z archiwum J.H. Na zdjęciu Jarosław Hebel – Redaktor Naczelny “Mojej Przestrzeni Kultury” (MPK).

Pełni Pan funkcję redaktora naczelnego “Mojej Przestrzeni Kultury”. Czym jest dla Pana prowadzenie pisma artystyczno-literackiego?

– To duże wyzwanie… Nie ukrywam, że prowadzenie MPK jest zajęciem bardzo czasochłonnym, ale też na pewno dającym ogromną satysfakcję. Nie zarabiamy na “Mojej Przestrzeni Kultury”, cały czas dokładając do tego niezwykle cennego przedsięwzięcia. MPK to pasja! Co roku przecież organizujemy zbiórkę, żeby utrzymać naszą stronę (opłacić hosting, domenę i jej zabezpieczenie).

MPK ma już na Facebooku ponad 13 tysięcy obserwujących Gratulacje!

– Dziękuję! Dodam, że do tego dochodzi się stopniowo. Gratulacje należą się zaś wszystkim, którzy mieli lub mają swój udział w budowaniu tej strony, rozwijaniu i utrzymywaniu jej przyzwoitego poziomu – autorom, redaktorom, korektorom, no i… czytelnikom, bez których nie byłoby “Mojej Przestrzeni Kultury”.

Z jakim środowiskiem literackim/artystycznym czuje się Pan związany?

– Z żadnym środowiskiem nie jestem związany, i co więcej – nie chcę i nie zamierzam być… Koniec. Kropka. Bardzo cenię sobie wolność. Mam swój liberalny światopogląd, może nawet anarcholiberalny, chociaż… z sentymentem potrafię również spoglądać na Marszałka Piłsudskiego jako bohatera mojej wczesnej młodości. No właśnie… to znacznie bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać w rzeczywistości. Kto wie, być może jestem takim artystycznym kundlem? [śmiech] Na pewno MPK odcina się od polityki. Zgadzam się z Charlesem Bukowskim, że polityka to wielkie g… i szkoda na nią czasu. Bardzo żałuję, że tak późno to zrozumiałem.

Czy MPK jest otwarta na publikację tekstów nowych autorów?

– Wszystkie nowe osoby, które chciałyby publikować na stronie “Mojej Przestrzeni Kultury”, są oczywiście bardzo mile widziane. Nie jesteśmy środowiskiem hermetycznym. Serdecznie więc zapraszam wszystkich, którzy piszą (w nurcie poezji, prozy, publicystyki kulturalnej) i mają coś ciekawego do powiedzenia. Propozycje  tekstów można przesyłać na nasz redakcyjny adres e-mailowy. Staramy się wszystkim odpisywać, chociaż – od razu zastrzegam – nie oceniamy napływających tekstów.

Czy czuje się Pan w obowiązku dawania rad młodym twórcom, którzy zaczynają swoją przygodę z literaturą i sztuką?

– No właśnie…! Absolutnie nie czuję takiego obowiązku. Działam na swoim “małym poletku” i staram się to robić najlepiej, jak tylko mogę (czy to ze względów czasowych, finansowych, czy jakichkolwiek innych). Powiem krótko – niech każdy tworzy, co chce i jak chce… Każdy ma do tego prawo!

Już wiemy, że spośród pisarzy bardzo ceni Pan Marka Hłaskę. Dodajmy, że jest Pan autorem książki “Legenda Marka Hłaski”, która ukazała się nakładem “Mojej Przestrzeni Kultury” w 2021 roku. Skąd wzięło się u Pana zamiłowanie do twórczości autora “Pięknych dwudziestoletnich”?

– Cóż mogę powiedzieć… Marek Hłasko to na pewno jeden z bardziej utalentowanych pisarzy, jakich w ogóle mieliśmy. To też postać tragiczna. To mój ukochany pisarz i “brat duchowy”. Miło wspominam pracę nad książką poświęconą jego legendzie. A dlaczego Hłasko? Bo – jak już powiedziałem – był to jeden z bardziej utalentowanych pisarzy, jakich mieliśmy. Wiem, niektórzy stwierdzą, że przesadzam. Proszę jednak zobaczyć, że jego literatura wytrzymała próbę czasu, a tylko takie pisarstwo nie jest zapominane i przechodzi do historii literatury. Sam widziałem, kiedy szukałem po antykwariatach książek Hłaski i o Hłasce, jak szybko one stamtąd znikają. Pojawiają się i zaraz znikają. To chyba o czymś świadczy. Dobrze, że Wydawnictwo Iskry wznawia książki Marka Hłaski i przypomina jego twórczość. Za skandal uważam, że w kanonie lektur szkolnych nie ma ani “Pięknych dwudziestoletnich”, ani nawet “Pierwszego kroku w chmurach”. Czego jednak możemy się spodziewać, kiedy przy kanonie lektur majstrują politycy (sic!).

Kogo wśród współczesnych twórców Pan jeszcze ceni? Kto Pana inspiruje?

– Moim ulubionym współczesnym pisarzem jest Szczepan Twardoch, autor m.in. genialnego “Króla”. Dawno nie czytałem tak wciągającej powieści. Lubię “Króla”, bo raz – akcja tej powieści rozgrywa się w mojej ukochanej Warszawie, a dwa – w okresie dwudziestolecia międzywojennego, do którego mam duży sentyment. Dwa razy widziałem “Króla” w warszawskim Teatrze Polskim. Powiem krótko – było warto! Inną sprawą jest to, że w zasadzie nie podzielam zdania Szczepana Twardocha odnośnie do naszej historii najnowszej. Nie przeszkadza mi to jednak, żeby zachwycać się jego literaturą. Bardzo wciągają mnie też książki Patrycji Pustkowiak. Pamiętam, jak kilka lat temu na początku września siedziałem w koszu plażowym w Ustce i namiętnie czytałem jej “Nocne zwierzęta”. Nieco później z dużym zainteresowaniem przeczytałem również “Maszkarona”. Wiemy, bo pisarka udzieliła wywiadu “Mojej Przestrzeni Kultury”, że Patrycja Pustkowiak pisze kolejną powieść, na którą oczywiście czekam z wielką niecierpliwością.

Pisarz, pisarka… To już wiemy… A czy ma Pan ulubionego aktora/ aktorkę?

– Ależ oczywiście! Mistrzem sztuki aktorskiej jest Janusz Gajos, którego ponad 20 lat temu (sic!) widziałem w “Swidrygajłowie” na podstawie “Zbrodni i kary” Fiodora Dostojewskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Gajos jednak już niestety wycofał się z grania w teatrze, ale cały czas można podziwiać Mariana Opanię, który występuje w warszawskim Teatrze Ateneum, m.in. w świetnych monodramach – “Meneliadzie” czy “W progu”. Pełen kunszt swojego aktorstwa pokazał również w “Ojcu” Floriana Zellera. Co do aktorek – kiedyś ceniłem teatralne występy Edyty Olszówki, która gdzieś mi zniknęła z teatralnego pola widzenia. Na pewno uwielbiam Katarzynę Dąbrowską jako wspaniałą aktorkę teatralną, którą można “na żywo” oglądać w Teatrze Współczesnym w Warszawie, m.in. w “Gdybym cię nie poznał” czy “Dolce vita”. Dodam, że zakochałem się w jej wokalu. Na YouTube można wysłuchać w wykonaniu Katarzyny Dąbrowskiej “Zagraj, Antoś” ze spektaklu “Warszawa” w reż. Andrzeja Strzeleckiego. Powiem krótko – majstersztyk! Tego słucha się i słucha, i nie ma się dosyć… Z wielkim wytęsknieniem czekam na płytę Katarzyny Dąbrowskiej.

Obecnie przygotowywany jest do wydania Pana zbiór zapisków teatralnych “O miłości silniejszej niż śmierć”. Czy to będą tylko recenzje spektakli teatralnych, czy jednak coś więcej niż teatralna krytyka?

– Cały czas trwa zbiórka na wydanie tego zbioru zapisków/ recenzji teatralnych: Każde 5 zł się liczy. Każda złotówka przybliża nas do celu! Wszystkich chętnych zapraszam do udziału w zbiórce: https://zrzutka.pl/kn4te7. Jest to książka, na którą składają się recenzje teatralne, które opublikowałem na stronie “Mojej Przestrzeni Kultury”. Ktoś mi powiedział, że podobno jest napisana z miłości do teatru… Czekam na ocenę ze strony czytelników, gdy ukaże się pod logotypem “Mojej Przestrzeni Kultury”. Napisana przeze mnie “Legenda Marka Hłaski” została bardzo pozytywnie odebrana. Chociaż szybko rozeszła się, cały czas jest do pobrania w pliku PDF ze strony “Mojej Przestrzeni Kultury”. Podobnie będzie i tym razem – jeżeli choćby w minimalnym nakładzie uda się wydać mój zbiór zapisków/ recenzji teatralnych (a nie wyobrażam sobie, że miałoby być inaczej), to książkę w pliku PDF za darmo będzie można pobrać ze strony MPK.

Sam tytuł przygotowywanej książki może sugerować nawiązanie do wydanego przez Pana w 2009 roku zbioru postów w książce “Chciałbym umrzeć z miłości”.

– I tak, i nie… Nie jest to nawiązanie wprost… To raczej rodzaj metafory, która wyraża stan umiłowania kultury, literatury i… teatru.

Zatrzymajmy się przy teatrze. Skąd wzięło się u Pana zamiłowanie do tej sfery życia kulturalnego? Może skrywa się pod nim jakieś młodzieńcze marzenie o byciu aktorem?

– Absolutnie nie! Jako dziecko chciałem być księdzem, później milicjantem… [śmiech!]. Wyszło zupełnie inaczej… Teatr to moja pasja! Lubię bywać w teatrze. Powiem więcej – kocham teatr! Cieszę się, że mieszkam w Warszawie, bo dzięki temu miałem okazję podziwiać najwybitniejszych aktorów: Krzysztofa Majchrzaka, Janusza Gajosa, Mariana Opanię, Edytę Olszówkę, Maję Komorowską, Katarzynę Dąbrowską, Borysa Szyca i wielu innych… Korzystając z zaproszeń warszawskich teatrów, mogę oglądać wystawiane w nich spektakle, które później z wielką przyjemnością recenzuję na stronie “Mojej Przestrzeni Kultury”.

Podejmuje Pan wiele wyzwań… Co było takim największym, a co będzie kolejnym, nie licząc wydania wspomnianej książki?

– Cały czas wielkim wyzwaniem jest prowadzenie strony “Mojej Przestrzeni Kultury” (jej aktualizowanie, podtrzymywanie kontaktów z autorami, akceptowanie tekstów do publikacji, wyszukiwanie nowych tematów i pisanie, itd. itp.). Nie wiem, czy kogokolwiek zaskoczę… ale mam w planach napisanie kilku esejów o Piłsudskim i wydanie ich w formie książkowej. No, a także – nosi mnie, żeby w końcu napisać książkę o Charlesie Bukowskim, którego postać darzę wielką sympatią, i z którym – jak sądzę – mógłbym na pewno się dogadać…

A może Pan zdradzić, dlaczego tak bardzo nie znosi Pan polityki?

– Bardzo podoba mi się fragment, w którym autor “Najpiękniejszej dziewczyny w mieście” mówi, że różnica między politykiem “X” a politykiem “Y” jest taka, jak między mniej czy bardziej letnim g… Charles Bukowski ma rację… Ale też i na naszym krajowym podwórku cytat z opowiadania Marka Hłaski “Umarli są wśród nas” cały czas pozostaje aktualny: “Polityka stała się okropnością, którą przestaje rozumieć zwyczajny człowiek. Jedynym uczuciem, które w zwyczajnym człowieku wzbudzają te wszystkie historie, jest uczucie obłędnego przerażenia, to jedyna reakcja”.

Odbiegając od tematu literatury i sztuki, co w wolnej chwili robi osoba, która działa na tak wielu polach?

– Na przykład systematycznie chodzę z kijami do nordic walking… Lubię ruch. Potrafię np. wyjść w sobotę lub niedzielę o szóstej rano z domu i przejść z dwanaście kilometrów. Czuję się wtedy jak młody bóg!

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała:
SYLWIA KANICKA