HEBEL: O twórczości Marka Hłaski

Rys. Roksana Maksysz – „Portret Marka Hłaski”.

Wiele prawdy zawiera twierdzenie, że Marek Hłasko „chciał pisać, ale potrzebował inspiracji, a tę czerpał z ulicy, z knajpy, z dołów społecznych, patologicznych zachowań i skrajnych emocji”[1]. Zaczął dość wcześnie, w wieku kilkunastu lat od pamiętnika, z którego dowiadujemy się, że jako dziecko uwielbiał czytać i zachwycał się lotnictwem. Można nawet postawić tezę, że to wtedy narodził się Marek Hłasko – pisarz. Od samego początku charakteryzował go niesamowity zmysł obserwacji i wyjątkowy dar ubierania rzeczywistości w słowa, co z biegiem lat doprowadził do perfekcji, cały czas podciągając swój warsztat pisarski i nad nim pracując.

W „Pięknych dwudziestoletnich” Hłasko bardzo efektownie napisał: „Książki warto pisać tylko wtedy, jeśli przekroczy się ostatnią granicę wstydu; pisanie jest rzeczą bardziej intymną od łóżka; przynajmniej dla mnie”[2]. Dodaje także, iż trzeba je „[…] pisać tak jak donosy, pamiętając przy tym, że głupio napisany donos może zniszczyć przede wszystkim ciebie”[3]. W odniesieniu do twórczości Marka Hłaski należy zgodzić się ze stwierdzeniem Henryka Berezy, który „uznając Hłaskę za najwybitniejszego rzecznika młodego pokolenia, twierdził, że doświadczenia tej generacji wyraziły się w jego prozie głosem wyjątkowo »dojrzałym« i »świeżym«, w dodatku »obwieszczającym prawdy nowe i ważne dla wszystkich«”[4]. Hłasko w swojej twórczości „buntuje się przeciwko życiu […] dlatego […], że wszystko co w sposób decydujący stanowi o sensowności życia: miłość, przyjaźń, piękno ludzkich marzeń, pragnień i dążeń, podlega zdeformowaniu i zatracie”[5].

Marek Hłasko doskonale wsłuchiwał się w głos młodego pokolenia; dwudziestolatków, którzy w powojennej Polsce początkowo mieli nadzieję na lepsze życie, choć często borykali się z innymi problemami, np. z brakiem miejsca na intymność. Hłasko doskonale to zobrazował w „Ósmym dniu tygodnia”. Bohaterowie tej mikropowieści mają bardzo ograniczone pragnienia, co widzimy, kiedy zakochani w sobie młodzi ludzie leżą nad Wisłą i Pietrek mówi do Agnieszki: „Być z tobą przez tydzień; dzień i noc razem, a potem mógłbym chyba umrzeć. To straszne; każdy dzień, kiedy jestem bez ciebie, jest ukradziony z mego życia”[6].

Hłasko jest autorem wielu opowiadań, które przyniosły mu zasłużoną sławę i – co się z tym przede wszystkim wiąże – rozpoznawalność. Jego opowiadania odczytywano jako głos młodego pokolenia, cechowała je odmienność od wzorców realizmu socjalistycznego, a samego pisarza chwalono za pokazywanie prawdy o rzeczywistości. Jednocześnie wielki rozgłos zapewniły Hłasce skandale towarzyskie, w których tle często pojawiał się alkohol. Dlatego „[…] powoli zaczęła zacierać się granica między osobą pisarza a występującymi w jego opowiadaniach postaciami literackimi. W ten sposób narodził się mit straceńca […] kaskadera literatury”[7]. Poprzez skandale Hłasko oczywiście zwracał na siebie uwagę, ale metoda ta na dłuższą metę byłaby niewystarczająca, gdyby jego pisanie nie było nic warte. Tymczasem Hłasko stał się jednym z najbardziej utalentowanych pisarzy powojennej Polski.

Do popularności młodego pisarza przyczyniły się obecne w jego twórczości bardzo efektowne stwierdzenia, jak choćby to dotyczące Warszawy: „W sobotę miasto traci swoją pracowitą twarz – w sobotę miasto ma pijaną mordę”[8]. Jednak książką, w której Hłasko wyraźnie wzmocnił obraz swojej czarnej legendy, bez wątpienia są „Piękni dwudziestoletni”. Utwór ten w żadnym razie nie powinien być traktowany jako autobiografia pisarza, gdyż – jak pisze Radosław Młynarczyk – „[…] od samego początku przybrał formę quasi-wspomnień – fakty zmieszały się z fikcją na tyle, że czytelnik w żadnej mierze nie był w stanie oddzielić prawdy od zmyślenia”[9]. Wiemy, że z całą pewnością Jerzy Giedroyc namówił Hłaskę na napisanie książki wspomnieniowej, w której pisarz przy okazji w znakomitym stylu rozprawił się z zakłamaną w PRL-u wizją tzw. Polski Ludowej. W jednym z listów do redaktora paryskiej „Kultury” Hłasko zwierza się ze swojej pracy nad „Pięknymi dwudziestoletnimi”, pisząc: „Książka ta kończy się wezwaniem, aby mnie zabili, jeśli mają chociaż odrobinę godności. Panu zakończenie to wydało się megalomańskie. Cały czas myślę o tym, proszę jednak pamiętać, że uznano mnie za szpiega, że zostało to powiedziane na plenum KC PZPR i protokół z tego plenum został rozesłany partyjnym organizacjom”[10]. Ostatecznie wspomnieniowa książka Hłaski kończy się tym, że jej autor spotyka Sonję Ziemann, o której pisze: „[…] popatrzywszy na nią i będąc z usposobienia romantykiem, dokonałem przyspieszonej tylko analizy swych uczuć i skonstatowawszy, iż nie mam absolutnie nic przeciw walucie zachodnioniemieckiej, postanowiłem ją poślubić. […] okupacja niemiecka, która skończyła się dla ludzi wiele lat temu, zaczęła się znowu dla mnie”[11]. W słowach tych bez wątpienia zawiera się poza, przyjęta przez pisarza w celu efektownego zakończenia skądinąd świetnie skonstruowanej i napisanej książki. Co było jej celem? Kto wie, być może chodziło Hłasce właśnie o przyciągnięcie czytelnika?

Powieść „Piękni dwudziestoletni” wydana została w maju 1966 roku nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu, swoją formą rewolucjonizując postrzeganie literatury wspomnieniowej. Co więcej, tytuł stał się symbolem tamtego pokolenia. To publikacja w gruncie rzeczy „Trochę wspomnieniowa, bardzo plotkarska, chwilami bardzo na serio. Napisana żywo i z pasją”[12]. Jednak bardziej istotne jest co innego – w „Pięknych dwudziestoletnich” Hłasko wykorzystał możliwość „[…] uwiarygodnienia tworzonej przez lata legendy o samym sobie. Jawi się czytelnikom jako niestrudzony kontestator […] zawsze wychodzący na swoje buntownik brodzący przez meandry najpierw pracy fizycznej, a później twórczej”[13]. Autor balansuje na pograniczu prawdy i zmyślenia, a że napisał ją w pierwszej osobie, więc powieść „[…] jest pułapką dla wszystkich tych, którzy odczytują ją dosłownie jako autobiografię pisarza”[14]. Ciekawostką jest również fakt, że tak też odczytała ją matka Marka Hłaski, która albo przeczytała przemyconą z Zachodu książkę syna, albo ktoś subiektywnie ją jej streścił. Ponieważ publikacja „Pięknych dwudziestoletnich” stworzyła konflikt między matką a synem, w jednym z listów do swojej rodzicielki Hłasko napisał: „Jeśli nie umiesz czytać książek i nie rozumiesz różnicy między parodią a autobiografią – cóż mogę Ci powiedzieć, najlepiej nie czytaj. Gdybyś przeczytała uważnie, to dowiedziałabyś się wielu rzeczy. Między innymi o tym, kto nauczył mnie czytać i komu zawdzięczam miłość do książek”[15].

Tak naprawdę „Piękni dwudziestoletni” to „[…] biografizowana powieść, której celem było raczej przedstawienie własnego życia na tle epoki niż szczere rozliczenie. Tak należy oceniać ten utwór z perspektywy czasu, wówczas traktowano go zupełnie serio”[16]. To książka, którą świetnie się czyta i zupełnie nie mają racji komentatorzy twórczości Hłaski, którzy – jak w recenzji „Pięknych dwudziestoletnich” napisał zgadzający się z nimi jeden z kulturoznawców i socjologów – „[…] po latach dochodzili do wniosku, iż jego pisarski talent rozwinąłby się lepiej w Polsce”[17]. Nie zapominajmy bowiem, że jednym z powodów wyjazdu Marka Hłaski z ojczyzny było ocenzurowanie i niedopuszczenie do druku dwóch jego powieści – „Następnego do raju” i „Cmentarzy”. Można się oczywiście spierać o to, jak potoczyłaby się jego dalsza kariera w Polsce rządzonej przez Gomułkę, który raczej nie ukrywał wielkiej awersji do intelektualistów, pisarzy czy twórców. Skłaniałbym się ku opinii Andrzeja Czyżewskiego, który napisał: „Dobrze się stało, że nie wrócił. Warunków do pisania na pewno by nie miał, tym bardziej do drukowania nawet tego, co już napisał, a my nie mielibyśmy »Pięknych dwudziestoletnich«, »Sowy, córki piekarza« oraz opowiadań i powieści izraelskich”[18].

„Piękni dwudziestoletni” to książka, którą Hłasko napisał na emigracji. Z krajowej twórczości pisarza jego najbardziej znanym utworem jest opowiadanie „Pierwszy krok w chmurach”. Natomiast pierwsze kroki w pisaniu Marek Hłasko stawiał, o ile nie liczyć jego pamiętnika z okresu dzieciństwa, jako korespondent terenowy „Trybuny Ludu”, gdy pracował jako kierowca w Metrobudowie. Odszedł stamtąd na własną prośbę, nie wiadomo z jakiego powodu. Być może chciał się wyzwolić z funkcji korespondenta partyjnej gazety. Wśród jego korespondencji zachowała się m.in. „[…] historia naprawy silnika czy opowieść o niedostarczeniu w terminie potrzebnych do funkcjonowania taboru części samochodowych”[19]. Choć trudno uznać pisywanie notatek dla „Trybuny Ludu” za poważną twórczość, nie mówiąc już o twórczości literackiej. Do chwili wydania tomu opowiadań „Pierwszy krok w chmurach” Hłasko publikował swoje teksty – nie tylko opowiadania, ale i felietony – na łamach prasy, która w czasach PRL-u rozchodziła się w dość przyzwoitych nakładach. Jego debiutancka książka wyszła nakładem Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik, a na egzemplarzu ofiarowanym matce autor napisał dedykację: „Mamo! Oby ich było wiele, wiele, wiele./ Tak wiele, jak oboje tego/ Pragniemy. I o wiele lepszych./ Syn/ Autor/ Marek/ 28 VII 56 r.”[20].

JAROSŁAW HEBEL

 

Od Redakcji: Jest to fragment książki Jarosława Hebla „Legenda Marka Hłaski” (Moja Przestrzeń Kultury, Warszawa 2021). Książkę za darmo można pobrać z naszej strony w pliku PDF. Nakład w wersji papierowej uległ wyczerpaniu i nie jest przewidywany dodruk.


PRZYPISY:

[1] Radosław Młynarczyk, „Hłasko. Proletariacki książę”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020, s. 15.
[2] Marek Hłasko, „Piękni dwudziestoletni”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2020, s. 27.
[3] Tamże, s. 52.
[4] Stanisław Stabro, „Legenda i twórczość Marka Hłaski”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1985, s. 21.
[5] Henryk Bereza, „Nowy duch i forma nowa”, „Nowa Kultura” 1956, nr 35. Cyt za: Stanisław Stabro, dz. cyt., s. 21.
[6] Marek Hłasko, „Ósmy dzień tygodnia” w: „Ósmy dzień tygodnia”/ „Cmentarze”, Wydawnictwo Da Capo, Warszawa 1994, s. 33-34.
[7] Jan Galant, „Czytani dzisiaj – Marek Hłasko”, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1996 s. 30.
[8] Marek Hłasko, „Pierwszy krok w chmurach”, w: „Pierwszy krok w chmurach”, Agora S.A., Warszawa 2014, s. 147.
[9] Radosław Młynarczyk, „Wstęp”, w: Marek Hłasko, „Piękni dwudziestoletni”, dz. cyt., s. 5-6.
[10] Marek Hłasko, „Listy”, Agora S.A., Warszawa 2014, s. 397.
[11] Marek Hłasko, „Piękni dwudziestoletni”, dz. cyt., s. 239. 
[12] Andrzej Czyżewski, „Piękny dwudziestoletni”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, s. 406.
[13] Radosław Młynarczyk, „Wstęp”, dz. cyt., s. 6.
[14] Andrzej Czyżewski, „Piękny dwudziestoletni”, dz. cyt., s. 407.
[15] Marek Hłasko, „Listy”, dz. cyt., s. 433.
[16] Radosław Młynarczyk, „Hłasko. Proletariacki książę”, dz. cyt., s. 244.
[17] Mirosław Pęczak, „Prawdziwe zmyślenie”, http://polityka.pl [dostęp z dnia: 11.10.2008].
[18] Andrzej Czyżewski, „Piękny dwudziestoletni”, dz. cyt., s. 545
[19] Tamże, s. 110.
[20] Cyt. za: tamże, s. 181.