JASTRZĄB: Franz Kafka, czyli życie na tarczy

Rys. Jan Hladik. Portret Franza Kafki.

Narcyzowaty odludek, pałętający się między pobytami w sanatorium a rodzinnym domem i biurem, zaprzysięgły kawaler zanurzony we własnych ambarasach, a na dodatek mieszaniec bez kulturowego meldunku: Czech, Austriak, Żyd o wątpliwej religijności, obcy dla wszystkich i dla wszystkich niczyj; ubezpieczeniowy urzędas, jurysta z wykształcenia – oto w całej niedoskonałej krasie i o zakompleksionym charakterze – Franz Kafka.

W przedśmiertnych czasach był pisarzem mało znanym; obdarty z literackiego dorobku, sczezł na tarczy. Lecz gdy nastąpiła eksplozja ciekawości i kiedy odkurzono jego szuflady, ujrzano w nim genialnego, wyprzedzającego epokę twórcę. Stał się ikoną. A gdy wybuchła moda na kafkowski sposób widzenia i opisywania świata, dorobił się sporego grona naśladowców. W pewnym sensie odzyskał wolność: uciekł spod buta ojcowskiej cenzury i jego brutalnej dominacji.

*

Żadna społeczność nie pragnie, by do niej należał. A i jemu nie chodzi o ściślejsze więzi. Wystrzega się jakiejkolwiek wylewności. Ludzie z kręgu znajomych budzą w nim mieszane uczucia, a bliskie kontakty z otoczeniem nie wchodzą w grę. Mając dotkliwą świadomość, że pod wieloma względami są lepsi, unika z nimi styczności. Od rodziny stroni również. Ta traktuje to jako wywyższanie się lub demonstracyjne zadzieranie nosa. Choć sprawia wrażenie zarozumialca i bufona ceniącego się wyżej, jest akurat odwrotnie: izoluje się od rodziny z powodu niskiej samooceny.

*

Przewrażliwiony na swoim punkcie, chowany, a raczej hodowany na nieudacznika, dla tresującego go ojca jest uosobieniem wszystkich tych cech, które potępia. A więc niemęskości, braku praktycznego zmysłu, gnuśności w dokonywaniu pożytecznych decyzji i pasjonowania się stratą czasu, czyli literaturą. Matka natomiast, kobiecina słaba i uczuciowo nieporadna, nie potrafi okazać synowi serca. Ze strachu przed mężem nie reaguje na erupcje jego gniewu. On zaś, manifestując złość, nie przepuszcza żadnej okazji, by dowieść Franzowi, jak niewyobrażalnie nim gardzi. A Franz, nieufny i nieśmiały, przesadnie powściągliwy, woli marzyć, aniżeli działać, przypuszczać niż sądzić na pewno. Jako bardziej teoretyk niż praktyk wdaje się w drobiazgowe rozbieranie zdań, słów i znaczeń. Zafascynowany literaturą, tyko jej ulega. Tyko ona pochłania go bez reszty. Tylko jej się zwierza. Wyłącznie z nią umie rozmawiać. Jedynie ona nie wywołuje w nim lęku i nie zmusza do asekuranctwa w imię miłości.

W “Liście do ojca” Kafka przezwycięża lęk przed nadmierną szczerością. Zdobywa się na odwagę i pisze o niemożliwości porozumienia między ludźmi mówiącymi różnymi językami. Poruszającymi się w obrębie innych światów. Mającymi inne priorytety i zainteresowania. Zżera ich obustronne zniechęcenie, toteż odbywa się między nimi gra “w salonowca” w podkreślanie dzielących różnic. Posuwają się do wzajemnego wytykania wad. Jednak o ile ojciec na każdym kroku mówi o nich wprost i nie krępuje się hałaśliwością swoich napadów oburzenia, to Franz, tłumiąc wszelkie duszone w sobie gorycze i krzywdy, ucieka do swojego świata literatury. Pospiesznie i skwapliwie zamyka się w nim i wypowiada się za pośrednictwem „listu”. W nim jest sobą i w nim prowadzi swoje wyimaginowane rozmowy z ojcem. W nim zamienia swoje irytujące bełkoty i dukania w śmiałe, pełne swady i poloru, rzeczowe argumenty.

Dlaczego nie mówi ojcu prosto w oczy i otwarcie tego, co go uwiera, tylko milczy? Z jakiej przyczyny nie chce przetopić swoich ran w realny dialog? Wyjaśnieniem jest fakt, iż pomimo że ojciec jest sadystą, to Franz go kocha. Drugim powodem milczenia jest usilne dążenie do odzyskania miłości obojga rodziców. A przynajmniej do tolerancji wobec podejmowanych przez niego decyzji.

Skoro chce być traktowany przez ojca serio, nie może być weredykiem; poczucie winy ujawniające się podczas epistolarnych rozmów dyktuje mu rozwagę w wyrażaniu emocji. Maskuje się więc – i listu nie wysyła. Nawet w swojej twórczości uchyla się od jednoznacznego poruszania tematów zahaczających o sfery drażliwe i mocno intymne. Zamiast wdawania się w dyskusyjne, śliskie i obosieczne szczegóły trapiących go dylematów, poświęca czas na pisanie o skutkach konfrontacji ludzkich trybików z młynami niesprawiedliwego prawa. Przedstawia treść swoich utworów, lokując wszystko w scenerii niemożliwej do zaistnienia, w przypowieściowej, alegorycznej, groteskowej dekoracji biurokratycznych zaświatów. Mimo tych kamuflaży, jego proza oddycha prawdą i tchnie ponadczasowością.

Niestety, ojciec wywarł na nim przeklęty wpływ; umocnił w niepewnościach i pogrążył w przygnębieniu. Skazany na dożywotni brak swobody, poddawany nieustannym ocenom i szyderczym osądom, Kafka czuł się jak owad z „Przemiany”. Jak godny litości robal, próżno wyczekujący zrozumienia dla swojej odrębności. Zredukowany do roli niemrawego pasożyta, wytykany nagannym palcem tatusia, traktowany był w domu niczym powód do załamywania rąk, przedmiot biadolenia i wyszydzania. Swoje riposty powierzał kartkom napisanego Listu. One były trafną odpowiedzią na ojcowskie zarzuty i jedyną rekompensatą za nieudane życie. W nich odreagował, zawarł swoje poczucie obcości, udarowe zderzenia nieznanego człowieka z bezduszną machiną i groteskowym systemem zagadkowej władzy. Oto posępna treść wszystkich jego zapisów. Miotany skrajnymi emocjami, skoncentrowany na opisywanej sprawie swoich bohaterów, w przerwach między beznadziejami, wyrzucał z siebie arcydzieła: dzienniki, powieści, nowele i aforyzmy. Utwory, które stały sięWyrokiem”, “Procesem” czy “Zamkiem”. Dokumentami wzlotów i przegranych bitew toczonych z nonsensami tego świata. Utwory, których w znacznej większości nie zobaczył w druku. Urwane, porzucone na chwilę, lecz za moment powracające, są świadectwem jego zmagań z wyobraźnią. Tak skonstruowane dzieła rodzą się w absurdalnej atmosferze niemocy. Powstają w nastroju gęstym od znaczeń i podskórnych aluzji. Drążą w czytelniczych umysłach tunele i szczeliny, przez które wsącza się toksyna sennego koszmaru.

*

Dla Dory Diamant wycofuje się ze starokawalerstwa. Porzuca zimne łono domowego ogniska i rezygnuje z samotności wypełnionej brakiem materialnych trosk. Razem ze swoją wybranką spędza ostatnie lata życia w Belinie i do końca pisze. Jednak literatura go zawodzi. Nie spełnia jego wygórowanych oczekiwań; zbyt wiele się po niej spodziewał, a zbyt mało mu ofiarowała. Rozczarowany, każe spalić swoje rękopisy.

*

Mawia się, że śmierć Prousta zamyka w literaturze dziewiętnasty wiek, a zgon Kafki rozpoczyna dwudziesty. Jednak przechodzenie jednej epoki w drugą nie pokrywa się z datami gregoriańskiego kalendarza. Konieczny jest przedział czasowy gwarantujący zwiększenie dystansu, gdyż tylko z oddalenia można stwierdzić, w jakim miejscu znajduje się twórca omawianej prozy. Jej sens zawiera się w jego braku. Bohater Kafki zostaje wytrącony z rytmu codzienności, a zdarzenia zaburzone poprzez ingerencję snu w jawę. W jednym z fragmentów “Listu do ojca” znaleźć można wytłumaczenie tego sposobu pisania i budowania somnambulicznego nastroju: “nie potrzebowałeś być konsekwentnym, a mimo to nie przestawałeś mieć racji”. Stare nawyki logicznego rozumowania tracą moc, a zwycięża dążenie do akceptacji za wszelką cenę. Niewinny, nie wiadomo przez kogo oskarżony o coś, o czym nie ma pojęcia, na wszelki wypadek i profilaktycznie szuka winy w sobie i godzi się nawet na akceptację osiągniętą przez śmierć (“Wyrok”, “Proces”).

MAREK JASTRZĄB