HEBEL: W Warszawie Tyrmanda i Hłaski

Rys. Zbigniew Kresowaty. Marek Hłasko. Domena publiczna.

Muniek Staszczyk, lider grupy T.Love, tak śpiewał o naszej stolicy: “Gdy patrzę w twe oczy, zmęczone jak moje/ To kocham to miasto, zmęczone jak ja/ Gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje/ Gdzie wiosna spaliną oddycha/ Krakowskie Przedmieście zalane jest słońcem/ Wirujesz jak obłok, wynurzasz się z bramy/ A ja jestem głodny, tak bardzo głodny/ Kochanie, nakarmisz mnie snami”[1]. Jednak szczególnie wzrusza ta piosenka w wykonaniu Stanisławy Celińskiej, która zdołała przekazać odbiorcy ogrom bólu, wielokrotnie w różnych okresach historii spowijającego moje ukochane miasto nad Wisłą. Na pewno łapią za serce utrzymane w klimacie warszawskiego folkloru piosenki wykonywane charakterystycznym chrypliwym głosem przez Stanisława Grzesiuka, ktory w artystycznym uniesieniu przekazał prawdę o tamtych czasach, kiedy żył i mieszkał na przedwojennym Czerniakowie. Wielki bard stolicy i autor “Boso, ale w ostrogach” nie ukrywał, że kochał Warszawę, “ale latem kochał ją o wiele bardziej. To miasto jest jak kobieta, która już zmęczona życiem, ufajdana sprzątaniem i kuchnią, nagle wkłada piękną suknię, idzie do fryzjera i wygląda jak naprawdę olśniewająca babka”[2].

Warszawa od dawna inspirowała twórców, pisarzy, poetów czy pieśniarzy[3]. Jednak nie ma już Warszawy Prusa, Grzesiuka, Hłaski, Tyrmanda czy Stefana Kisielewskiego.

Czy Warszawa ma duszę? Nad tym pytaniem zastanawiał się m.in. Leopold Tyrmand. Autor “Złego” dodaje przy tym, że “dusza miasta” jest “reprodukowana w słowie, pieśni, obrazie i piśmie, wędruje przez świat i znajduje odbicie w milionach dusz – spełniając tym samym warunek, dzięki któremu może stać się faktem obiektywnie istniejącym”[4]. Nasza stolica stanowi tło w powieści Tyrmanda, pt. “Życie towarzyskie i uczuciowe”, w której pisarz pokazuje środowisko literacko-dziennikarskie lat 50. i 60. minionego wieku. Tyrmand portretuje je bezlitośnie, ukazując jego konformizm, uwikłanie w intrygi, pęd do kariery za wszelką cenę czy brak jakichkolwiek idei.

W Warszawie lat wczesnego PRL-u toczy się też akcja legendarnej powieści Leopolda Tyrmanda “Zły”. Jest to powieść z motywem PRL-owskiego superbohatera, romansem, aferą kryminalną i realiami odbudowującej się po wojnie Warszawy[5]. Podążając tropem “Złego”, możemy wybrać się na spacer po Warszawie szlakiem z tej legendarnej powieści. Bez przesady można by powiedzieć, że zarówno dla Tyrmanda, jak i dla całego środowiska literackiego lat 50./60. Kameralna była prawie jak drugi dom. Jak pisał Tyrmand, “zapomina się najlepiej w Kameralnej”, z czym z całą pewnością nie mogliby się nie zgodzić Marek Hłasko, Jan Himilsbach czy Zdzisław Maklakiewicz.

To pewien paradoks, że właśnie w PRL-u knajpa miała swój niepowtarzalny klimat. Na przykład o legendarnym SPATiFie Marek Nowakowski napisał: “Lokal stał się przytuliskiem ludzi teatru i ciągnęli doń pokoleniami. […] Także malarze, pisarze nawiedzali klub tłumnie. Władysław Sidorowski, zwany Sidorem, dbał o wszystko, od zakąsek wódki poczynając, po estetykę wnętrza”[6]. Z kolei obraz kultowej Kameralnej, w której Marek Hłasko pił z Iwaszkiewiczem czy Andrzejewskim, znalazł się m.in. w “Pięknych dwudziestoletnich”[7]. Autor “Pętli”, przebywając już na emigracji, z nieukrywaną tęsknotą przyznawał, że bezskutecznie szukał takiej knajpy po całym świecie. Jan Himilsbach napisał nawet wiersz o Kameralnej: “W Kameralnej dla ubogich/ Kumple ucałują nas na progu./ Stary kelner z siwym wąsem/ Niczym niańka/ Koło ciebie będzie pląsał./ Mnie wychował na człowieka,/ Nie przewidział, co mnie czeka./ Jeszcze z nami nie jest źle./ Chcieliby nas widzieć na dnie,/ Ciebie i mnie, ciebie i mnie”[8].

Warszawa jest obecna w twórczości Marka Hłaski, którego uważam za mojego “brata duchowego”. Przez jego prozę wielokrotnie przewija się Marymont, część Warszawy, w której autor “Pierwszego kroku w chmurach” ma dzisiaj ulicę swojego imienia. Tak więc na Marymoncie okresu międzywojennego żyje Rysiek Lewandowski, główny bohater powieści Marka Hłaski pt. “Wilk”. Jak pisałem na łamach “Naszych Bielan”(11/2015), recenzując sensacyjnie odnalezioną przez Radosława Młynarczyka powieść Hłaski, “opisywany przez niego Marymont to ponury, szary i przytłaczający świat. Czytelnik widzi więc liche marymonckie zabudowania – Cygańskie Budy, w których na gruźlicę umiera Henek – szkolny kolega Ryśka Lewandowskiego, ówczesne slumsy przepełnione fetorem, błotem i dziećmi marzącymi o ciepłym ubraniu”[9]. Główny bohater tej powieści buntuje się przeciw życiu w nędzy i marzy o “lepszym życiu”, chociaż sam dokładnie nie wie, jak ono miałoby wyglądać. Przyjmuje pozę Kena Maynarda, chcąc wytaczać armaty przeciw niesprawiedliwości społecznej i probując naprawiać świat. Wiele lat później w liście otwartym do “Trybuny Ludu” Marek Hłasko na łamach paryskiej “Kultury” przyzna: “Wierzę w bunt jako najwyższą formę nienawiści do terroru, ucisku i niesprawiedliwości i wierzę również w to, że nie ma buntu bez celu, chociaż w interesie świata, który kocha swych buntowników, leży to, aby ich zabić”[10].

Również na Marymoncie rozgrywa się akcja opowiadania Marka Hłaski pt. “Pierwszy krok w chmurach”. Pisarz pokazuje czytelnikowi chłopaka i dziewczynę, którzy marzą o pięknym początku zainicjowania swojej fizycznej miłości. Ich pragnienie zostaje jednak brutalnie skonfrontowane z rzeczywistością ludzkiej zazdrości, zawiści, pogardy i zwykłego ordynarnego chamstwa. Tekst tego opowiadania został sfilmowany w miniaturze “Pierwszy krok w chmurach” (2012) w reżyserii Zuzanny Sławińskiej. Hłasko jednak w “Ósmym dniu tygodnia” potrafił świetnie zobrazować również warszawską Pragę – ulicę Targową i cieszącą się złą sławą ulicę Brzeską, a także pijaków stojących w bramach i zaczepiających dziewczyny. Autor “Pętli” pisał o nich: “pili wprost z butelek piwo, wódkę i tanie wina; dławili się i płyn ściekał na ich pokancerowane ręce, na ich wilgotne koszule i rozprężone miękkie ciała. Śmiali się głośno, krzyczeli i dogryzali sobie. Wiatr, który jak zmęczone zwierzę ciężko biegł nad brukami, przynosił zapach ich potu, ich tytoniu, ich oddechy – gorące i gorzkie od alkoholu”[11].

Trudno zaprzeczyć, że rzeczywistość PRL-u była szarobura. Tak została również przedstawiona w opowiadaniach, w zbiorze pt. “Powieści warszawskie” Stefana Kisielewskiego, będącego zdecydowanie lepszym publicystą i wyśmienitym felietonistą niż pisarzem. Sam Kisielewski jednak przyznawał, że znał “aż Cztery Warszawy: przedwojenną, czyli prawdziwą, potem okupacyjną, bardzo dziwaczną i etapami burzenia niknącą, dalej bezpośrednio powojenną, »mikołajczykowską«, kiedy jeszcze w ruinach i gruzowiskach niczego pewnego nie było wiadomo i wreszcie rozsiadła się Warszawa obecna”[12]. Kisielewski szczególnie jednak podkreślał, że Warszawa utraciła swoją duszę wraz ze zniknięciem przedwojennej dzielnicy żydowskiej, która była jej istotnym elementem. Nie można nie zgodzić się, że w końcu było to “fantastyczne rojowisko stłoczonego wśród kamienic i ciemnych zaułków życia, handlu, pracy, hałasu, jakby wiecznego targowiska, egzotyki”[13]. Przez Holocaust niestety bezpowrotnie zniknęło z granic miasta to, co ubogacało Warszawę i nadawało jej niezwykle pozytywnego posmaku wielokulturowości.

W krótkim, chociaż świetnym tekście “Warszawiak pilnie poszukiwany!” Marek Nowakowski zauważył, że “miasto miało swój typ mieszkańca. Nie darmo mówiło się: »To jest warszawiak!«. Na pierwszym planie jawili się przez swą rodzajową wyrazistość ci wszyscy cwaniacy, kozacy, chojracy. Ten chód z kołysem w ramionach, niby marynarski, głowa pochylona i wysunięta do przodu. Język soczysty, dosadny, zadziorność w oczach”[14].

Odbiegnę nieco ku teraźniejszości: we współczesnej Warszawie przeraża mnie Pałac Kultury i Nauki, który jest pomnikiem sowieckiego władztwa nad Polską. Czy współczesna Warszawa inspiruje jednak twórców, pisarzy lub poetów? Za bardzo warszawską uznałbym powieść Krzysztofa Vargi “Masakra”, której głównym bohaterem jest mieszkający na Saskiej Kępie Stefan Kołtun, podupadły muzyk punck-rockowy, często odwiedzający sklepy z alkoholem. Jak zauważył jeden z recenzentów, “śladem Kołtuna można zwiedzać Warszawę tak samo, jak można ją zwiedzać śladem bohaterów »Lalki«, »Małej Apokalipsy« czy »Kamieni na szaniec«”[15]. Sam motyw Warszawy zdaje się być tylko pretekstem dla Vargi, który rozprawia się z warszawskim zadzieraniem nosa, pyszałkowatością, bezkrytycznym kultem tradycji Powstania Warszawskiego czy lansowanym na pokaz bezmyślnym konsumpcjonizmem.

No i cóż z tego…? Za Jerzym Połomskim mógłbym dodać: “I chcecie, wierzcie/ Chcecie, nie wierzcie/ […] zakochałem się w moim mieście/ I z tą miłością dobrze mi”[16]. Tak więc, jak w “Pięknych dwudziestoletnich” napisał Marek Hłasko – “jestem warszawiakiem i nie bardzo umiałbym żyć bez Warszawy”[17].

JAROSŁAW HEBEL


PRZYPISY:

[1] T.Love, Warszawa, http://tekstowo.pl/piosenka,t_love,warszawa.html [dostęp z dnia: brak daty dostępu].
[2] Bartosz Janiszewski, “Grzesiuk. Król życia”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, s. 433.
[3] Do grona warszawskich pieśniarzy, będących reprezentantami folkloru miejskiego, można zaliczyć zarówno Stanisława Grzesiuka, Staśka Wielanka, jak i Jaremę Stępowskiego.
[4] Leopold Tyrmand, “Lesseps życzliwy Warszawie”, [w:] tegoż, “Tyrmand warszawski. Teksty niewydane”, Wydawnictwo MG, Warszawa 2011, s. 22.
[5] Powieść “Zły” Leopolda Tyrmanda była również wystawiana m.in. na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie w reż. Jana Buchwalda; premiera: 22.10.2010. Por. http://powszechny.com.
[6] Marek Nowakowski, “Przyjaciel artystów”, [w:] tegoż, “Moja Warszawa. Powidoki”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2010, s. 239.
[7] Por. Marek Hłasko, “Piękni dwudziestoletni”, Agora S.A., Warszawa 2014, s. 43-44.
[8] Jan Himilsbach, “W Kameralnej dla ubogich”, [w:] tegoż, “Monolog i inne zapiski”, Wydawnictwo Vis – a – vis Etiuda, Warszawa 2015, s. 226.
[9] Jarosław Hebel, “Marek Hłasko o Marymoncie”, [w:] “Nasze Bielany” nr 11/2015, s. 4.
[10] Marek Hłasko, “Chwileczkę, grabarze…”, [w:] “Kultura” nr 6/128, Paryż 1958, s. 143.
[11] Marek Hłasko, „Ósmy dzień tygodnia”, Wydawnictwo Da Capo, Warszawa 1994, s. 40.
[12] Stefan Kisielewski, “Zanim nadejdzie śmierć”, [w:] tegoż, “Powieści warszawskie”, Proszyński i S-ka, Warszawa 2011, s. 19.
[13] Tamże.
[14] Marek Nowakowski, “Warszawiak pilnie poszukiwany!”, [w:] tegoż, dz. cyt., s. 328
[15] Błażej Popławski, “Pijmy, bo się ściemnia. O »Masakrze« Krzysztofa Vargi”, http://kulturaliberalna.pl [dostęp z dnia: brak daty dostępu].
[16] Jerzy Połomski, “Chcecie to wierzcie”, http://www.tekstowo.pl [dostęp z dnia: brak daty dostępu].
[17] Marek Hłasko, “Piękni dwudziestoletni”, dz. cyt., s. 25.