Czas na poezję: MAŁGORZATA WÓJTOWICZ
Ciocia Helena
Po raz pierwszy miała umrzeć
przed narodzeniem.
Nie wypłynęła przez otwarte okno,
przespała wojnę pod pierzyną.
Potem otworzył się świat,
wysypała samotność,-
oczy nabrały blasku.
Kusiła ciałem,
a ono głupie spływało potem.
Głowa spływała od wizji.
Rzeczywistość
w stu dwudziestu wersjach
kładła się do łóżka obok niej
i teściowej.
Bóg nie oszczędził strachu
pracowicie wrabianego w koronki
ani schizofrenii,
aż przyszedł ostatni oddech.
porządki
brud odkładał się latami na szafkach
dotykając go rozmawiam z umarłymi
wygląda to tak
jakby słowa obrastały kurzem
i resztkami pieszczot
gdy otępienie odbierze mi mózg,
odzierając go do gołej teraźniejszości
perspektywy będą nieistotne
skończą się napady pamięci
tłuste krople rozlewające się po blacie
uformują strumienie
wokół pętli wysp
wyrosną pagórki pełne bruzd
można będzie po nich chodzić
próbować odcisnąć kształt zdania
zanim zastygną
chwasty
rośniemy wszędzie
kruszymy betonowe płyty
rozsiadamy się na liniach pęknięć
jak ptaki na przewodach
żyjemy własnym życiem
łatwo zapuszczamy korzenie
obok ludzkich ścieżek
nie boimy się wypaczeń
patrzymy w niebo
z perspektywy śmietnika