HEBEL: Internet nie zastąpi prawdziwego życia

Fot. Krzysztof Bieliński. Na zdjęciu Katarzyna Herman i Konrad Szymański w spektaklu “Kruk z Tower” w Teatrze Dramatycznym m.st. Warszawy.

Nie dziwi mnie, że spektakl “Kruk z Tower” Andrieja Iwanowa zdobył już kilka liczących się nagród. Miałem wielką przyjemność przekonać się, że jest to doskonale zrealizowane przedstawienie, podczas którego aktorzy (Katarzyna Herman i Konrad Szymański) przez półtorej godziny w sposób niebanalny opowiadają bardzo intrygującą historię relacji matki z synem.

Fabuła tego spektaklu z pozoru wydaje się niezwykle banalna przez poruszany w niej temat problemów wychowawczych. Na tym właśnie motywie autor oparł główną część swojej sztuki, pokazując nam nastoletniego Kostię, który po śmierci ojca nie okazuje należnego szacunku swojej matce, ignoruje ją i do reszty zatapia się w wirtualnym świecie. Ona próbuje do niego dotrzeć i wpada na pomysł, żeby założyć sobie jako wymyślonej Toffi profil w internecie na jednym z mediów społecznościowych. Dzięki temu nawiązuje wirtualną znajomość ze swoim synem używającym pseudonimu Kruk z Tower. W trakcie poznawania go jako Toffi dowiaduje się, że w gruncie rzeczy jest on wrażliwym człowiekiem, który ma swoje tęsknoty i marzenia. Cieszy ją, że nie jest gejem. Ich wirtualna więź wraz z upływem czasu coraz bardziej się zacieśnia i zaczyna powstawać problem, kiedy Kostia nalega na spotkanie z Toffi w świecie realnym. Wyznaje nawet miłość wirtualnej postaci stworzonej przez swoją matkę. Momentem zwrotnym staje się odkrycie na jej tablecie, że to ona podszywała się pod Toffi, którą on w świecie wirtualnym obdarzył uczuciem. Można więc już domyślać się, że ten spektakl nie kończy się pozytywnie.

Od siebie mogę dodać, że aktorzy zagrali autentycznie i bardzo przejmująco. O ile jednak Konrad Szymański kilka razy rozbawił mnie na scenie nazbyt luzackim podejściem do życia, o tyle Katarzyna Herman wbiła się kreowaną przez siebie postacią w moją głębię i poruszyła we mnie najczulsze struny wrażliwości. Twierdzę, że jest to świetny spektakl, który w sferze przesłania wyrasta znacznie dalej ponad problematykę wychowawczą nastoletnich dzieci czy relację rodziców ze swoimi dziećmi. Nie jest  bowiem tajemnicą, że w internecie każdy może podszyć się pod wymyśloną przez siebie postać. Widać też, że niezależnie od intencji łatwo jest w sieci manipulować innymi, a z drugiej strony – no właśnie – dlaczego z tak wielką łatwością niektórzy z nas obdarzają uczuciem kogoś, kto ukrywa się pod wirtualnym nickiem? Czy aby czasami nie dzieje się tak z powodu tęsknoty za przyjaźnią i miłością, która skrywa się w naszym wnętrzu, a czego nie udaje się doświadczyć w realnym świecie?

Chociaż uważam się za teatralnego konserwatystę, bardzo przypadła mi do gustu nowoczesna scenografia. Widać, że opiera się ona o technikę audio-wizualną i znakomicie komponuje się z treścią oglądanego przedstawienia. Co więcej – na scenie widzimy tylko cztery rekwizyty: klatkę odzwierciedlającą życie w zamkniętym świecie, dwa obrotowe fotele (ustawione po przeciwnych stronach) i na środku przymocowaną do sufitu huśtawkę, która symbolizuje stan uczuciowy bohaterów tego spektaklu. Na końcu zaś możemy przekonać się, że również zwiastowała ona mającą wydarzyć się katastrofę.

Jest to spektakl dość bolesny w odbiorze, ale każdy, kto go zobaczy, wyjdzie z teatru dogłębnie poruszony. Nie ukrywam, że końcówkę – być może jak i wielu innych widzów – oglądałem ze ściśniętym gardłem. Co by nie mówić – jest to świetnie zagrany, kameralny i psychologiczny dramat dwojga samotnych i zagubionych ludzi. To mądry i pełen emocji spektakl, który ostrzega nas wszystkich przed ułudą wirtualnego świata. W warstwie psychologicznej i uczuciowej został zagrany z najwyższą sztuką szkoły aktorskiej, że aż trudno było opuszczać widownię. Przy okazji wcale nie ukrywam, że bardzo żałuję, iż tak późno odkryłem tak znakomitą aktorkę, jaką jest Katarzyna Herman.

Na scenie Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy trafiają się prawdziwe “perełki”, jak np. “Pociągi pod specjalnym nadzorem” Bohumila Hrabala, “Rewizor” Nikołaja Gogola czy właśnie – “Kruk z Tower” Andrieja Iwanowa. Trzeba to głośno powiedzieć, potępiając oczywiście agresję Rosji na Ukrainę, że Rosjanie mają znakomitych dramaturgów z najwyższej półki. Raczej nie można mieć wątpliwości, że takie spektakle jak np. “Kruk z Tower” powinny być pozycją obowiązkową dla wszystkich młodych ludzi, w życiu których świat wirtualny już jest znacznie ważniejszy niż ten realny.

JAROSŁAW HEBEL


Teatr Dramatyczny w Warszawie (Mała Scena) – Andriej Iwanow, “Kruk z Tower” (przekł. Bożena Majorczyk). Reżyseria – Aldona Figura. Scenografia i kostiumy – Joanna Zemanek. Występują: Katarzyna Herman i Konrad Szymański.
Spektakl trwa: 90 min. (bez przerwy).