JASTRZĄB: Kobiece oblicze literatury Gabrieli Zapolskiej

Fot. Domena publiczna. Na zdjęciu Gabriela Zapolska.

W roku 1892 w liście do narzeczonej Stefan Żeromski napisał: “Gdybyś tu była i widziała tę nagą głupotę, tę bezczelną podłość, to nadużycie słowa, tę pompę idiotów, śmiałabyś się do rozpuku jak ja. Galicja-Kraków, to niewyczerpane źródło humoru, to po prostu sam humor, potrzebujący opisu. Dokoła nędza, głód, ciemnota, a ci w swoich kontuszach i kitach”.

Ta rzeczywistość stała się celem obserwacji Gabrieli Zapolskiej — okolica Dulskich, Daumów i Żelaznej. Z pasją, werwą, żywiołowo, bez wytchnienia, często wyolbrzymiając rolę przeciwników, tropi ludzką głupotę i obłudę, zadając ciosy, które nie mają odpowiednika co do siły i celności w literaturze polskiej, a nawet europejskiej tego okresu. Bez szerszych horyzontów politycznych, daleka od naukowej analizy społecznej, błądząc nieraz w uogólnieniach, przejaskrawionych generalizacjach i płynnych wnioskach, ta znakomita odkrywczyni emocjonalnych pokładów życia, umiała wytropić najistotniejszą ułomność, słabość człowieczej duszy i poruszając się po labiryntach naturalizmu, bić w nią piórem namiętnym, bo wyostrzonym przez irytację.

Maria Gabriela Śnieżko-Błocka z Korwin-Piotrowskich, 2° voto Janowska, znana w literaturze pod pseudonimami: Józef Maskoff, Walery Tomicki. Urodziła się we wsi Podhajce na Wołyniu, w 1857 roku. W roku 1921 została pochowana we Lwowie w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Łyczakowskim. Jest dramatopisarką, uprawia też publicystyczną prozę, a w 1882 roku, po zerwaniu z rodziną i mężem, zostaje aktorką. Do roku 1900 występuje na scenach Krakowa, we Lwowie, Poznaniu i w galicyjskich zespołach wędrownych. Wyjeżdża do Paryża. W latach 1890-1895 występuje m.in. w Theatre Libre w Paryżu u Antoine’a, a także gra niewielkie role w teatrzykach bulwarowych. Po powrocie do kraju organizuje we Lwowie, razem z drugim mężem, malarzem Stanisław Janowskim, zespół teatralny, z którym objeżdża Galicję (1904).

Związana z naturalizmem, ukazuje drastyczne strony etyki, narażając się na niełaskę kół konserwatywnych i katolickich. Przedstawicielem tego nurtu niechęci wobec pisarki jest Teodor Jeske-Choiński, zarzucający jej lubieżność i ordynarność, rywal i zarazem przyjaciel Sienkiewicza, autor przeszło trzydziestu historycznych powieści, antysemita obwołany “heroldem oportunizmu”, twórca terminu pozytywizm. Nic dziwnego, gdyż wyrażała przeciwne poglądy: interesując się kulturą żydowską, piętnowała antysemityzm, a zakłamany świat dbałości o zachowanie moralnych pozorów budził w niej wstręt, toteż jako nazbyt przenikliwa obserwatorka ludzkich postaw, była znienawidzona za ujawnianie tych mechanizmów.

Publikuje zbiory opowiadań — “Akwarele” (1885), książkę, która wywołuje zjadliwą napaść literackiej krytyki, środowiskową agresję towarzyszącą odtąd całej jej twórczości. W 1890 roku wydaje “Z dziejów boleści”, a następnie cykl “Menażeria ludzka” (1893). Potem powieści społeczno-obyczajowe, jak np. “Kaśka Kariatyda” (w “Przeglądzie Tygodniowym” na przestrzeni lat 1885-1886, a wydanie książkowe w 1888 r.), “Zaszumi las” (1899), “Sezonową miłość” (tom 1-3, 1905) i jej kontynuację – “Córkę Tuśki” (1907).

Do jej najwybitniejszych utworów scenicznych należą komedie obyczajowe: “Żabusia” (1897), “Moralność pani Dulskiej” (1906), “Ich czworo” (1907), “Skiz” (1908), “Panna Maliczewska” (1910). Tę znakomitą sztukę, którą Boy uważał za stojącą wyżej od “Moralności Pani Dulskiej”, oparła Zapolska na prawdziwych losach tysięcy dziewcząt, które w jej epoce garnęły się do teatru.

O warunkach ich życia nieraz wspomina Zapolska w swoich felietonach: “Często padał na plecy śnieg na scenie, a nie wiadomo było, co wieczorem kupić: – czy bułkę, czy naftę, aby się roli nauczyć… Trzeba niepospolitej znajomości swej własnej godności, aby nie zwątpić i nie upaść pod ciosami szyderstwa i nędzy”. To były wspomnienia wielkiej pisarki z czasów, gdy sama występowała w objazdowych teatrzykach w Galicji. Adolf Dygasiński pisze o autorce tak: “Ileż ona odebrała kułaków, szturchańców za to, że odważyła się pisać! Wątpić należy czy w literaturze świata był kiedy wypadek, aby kogoś równie sponiewierano na wszystkie strony. A jednak ona zwyciężyła!”.

Była artystką, o której Boy mówi, że zrobiła więcej w polskiej dramaturgii niż całe zastępy mężczyzn. A w swojej pracy “Polska Komedia Ludzka” stwierdza: “Wstyd powiedzieć, ale ze wszystkich naszych współczesnych komediopisarzy, ta baba ma może najbardziej męski chwyt, największą zdolność spojrzenia, najdalej posuniętą ekonomię scenicznego wyrazu i gestu. Od początku do końca, każde słowo jest potrzebne, każde jest na swoim miejscu, każde niesie; nie licząc tych — a jest ich bez liku, które iskrzą się samorodnym, nieodpartym dowcipem” (“Flirt z Melpomeną”).

Nazwana przez niego “żandarmem w spódnicy”, zajmowała się w swoich utworach demaskowaniem obłudy, walczyła z filisterskimi obyczajami ładującymi ludzki ród w podwójną, kołtuńską przyzwoitość; czy to poprzez dzieła przeznaczone scenie, czy w opowiadaniach, nowelach lub powieściach, tępiła wszelkie zjawiska związane z niesprawiedliwością. Rozprawiała się szczególnie z krzywdzącym traktowaniem kobiet. Kobiet upadłych z winy biedy, z przyczyn finansowych niedostatków, a nie z powodu złego prowadzenia. Przymuszonych społecznymi warunkami do uprawiania duchowej prostytucji, do lawirowania wśród zawsze złych wyborów.

W opisywanych przez Zapolską czasach istniał wyraźny dwupodział moralny; ten, co legitymował się lada kamienicą, był automatycznie lepszy od tego, kto był w owej posesji dozorcą. Właściciel, posiadacz, surowo recenzował uczynki ludzi spoza kręgu jego materialnej kondycji. A osądzał, posługując się drobnomieszczańskimi probierzami zamożności, dokonywał ocen z wyniosłego, pogardliwego punktu widzenia swoich srebrnych zastaw i złotych sedesów.

MAREK JASTRZĄB