CHUDZIO: Kalina Jędrusik – ludzka bogini

Kojarzycie ten moment, kiedy w najnowszym numerze ulubionego czasopisma natrafiacie na wywiad, który wciąga was bez reszty i rzuca nowe światło na osobę, której rozmowa dotyczy? Lubicie chwilę, kiedy po ciężkim dniu opadacie na kanapę z filiżanką herbaty lub wina w dłoni i myślicie, że lekka lektura to jest dokładnie to, czego wam teraz potrzeba?

Mam dla Was dobrą wiadomość: “Kalina Jędrusik. Opowieść córki z wyboru” autorstwa Aleksandry Wierzbickiej i Mikołaja Milckego, wydana w tym roku przez Prószyńskiego i S-kę, jest lekturą tego typu właśnie – przeciągającą się dobrą chwilą, serwowaną sobie na kanapie w deszczową niedzielę. Jest to książka wywiad – pięknie wydana, z obszerną dokumentacją zdjęciową, czytelnym podziałem na rozdziały i lekką narracją.

Myślę, że nie trzeba być zagorzałym fanem Kaliny, aby tą książkę docenić i odnaleźć przyjemność z jej czytaniu. Ja sama nie byłam. Znałam jej piosenki z Kabaretu Starszych Panów i docierały do mnie historie o jej barwnym charakterze i stylu życia. Niespecjalnie jednak miałam okazję się tym ekscytować, bo gdy Jędrusik przeżywała lata swojej świetności mnie jeszcze nie było na świecie, a potem, gdy moi rodzicie oglądali filmy z jej udziałem, ja oglądałam “Misia Uszatka” i “Akademię Pana Kleksa”.

Bardzo podoba mi się podtytuł książki: “Opowieści córki z wyboru”, zdejmuje z niej bowiem ciężar, który zazwyczaj noszą biografie i pozwala czytelnikowi bez oceniania zanurzyć się w intymnym dialogu, jaki dziennikarz Mikołaj Milcke prowadzi z Aleksandrą Wierzbicką, nieformalną córką Kaliny i jej jedyną spadkobierczynią. Mimo że tył okładki przekonuje, iż w książce znajdziemy prawdę o Kalinie Jędrusik, ja skłaniam się ku innej możliwości, że odnajdziemy tu bardzo osobiste wyznania i ciekawe wspomnienia osoby, która z aktorką i piosenkarką była w bardzo bliskiej i serdecznej relacji.

“Kalina Jędrusik. Opowieść córki z wyboru” jest dla mnie swoistą odtrutką na jad i surowe oceny szermowane od lat przez opinię publiczną pod adresem polskiej Marylin Monroe. Przy opisie tej książki byłabym jednak ostrożna ze słowem “prawda”. Według mnie w książce dostajemy obraz kobiety legendy, przefiltrowany przez doświadczenia i emocje pani Aleksandry, przy czym jest to obraz niezwykle ciekawy, ciepły i rozczulający. Zamiast Kaliny wampa i Kaliny seksbomby, mamy poprzez tę lekturę możliwość obcowania z kobietą bardzo ludzką, nierzadko zmęczoną sławą i bujnym życiem towarzyskim. Dowiadujemy się, że owszem, lubiła być gwiazdą, ale jednocześnie bywała tym bardzo zmęczona, że nie lubiła wywiadów, bo ją peszyły, i że znacznie bardziej dosadna i wygadana stawała się w domu i wśród bliskich jej osób.

Kalina Jędrusik ukazana jest w książce jako osoba, która uwielbia gotować i jeść, ale jednocześnie, jak większość kobiet, przejmuje się swoją wagą i wyglądem. Jeździ nad morze, do Władysławowa na wczasy odchudzające, a gdy z nich wraca, zakrada się nocą do lodówki. Leczy się na astmę, bywa porywcza, bezwzględnie szczera, ale też niezdecydowana i często zagubiona. Potrafi pójść na komunię swojej pomocy domowej, bo lubi przebywać z ludźmi, którzy niczego od niej nie chcą i bezpardonowo zestrofować kolegę lub koleżankę po fachu. Szczególnie rozbawił mnie fragment, w którym podczas podróży po Stanach Zjednoczonych powiedziała do Stana Borysa: “Jaki, kurwa, Stan? Przecież ty zwykły Stasiek jesteś!”.

To za tę ludzką Kalinę cenię sobie tę książkę najbardziej. Za obraz kobiety z krwi i kości, ze wszystkimi słabościami i wadami. Za ciepły portret dziewczyny z sąsiedztwa, a także za różnorodność zawartych w książce fotografii Kaliny zarówno tych gwiazdorskich i w pełnym makijażu, jak i tych z trudniejszych lub całkiem zwyczajnych dni. Szczególnie poruszająca jest dla mnie fotografia Jędrusik stojącej nad grobem swojego zmarłego męża, Stanisława Dygata – Kaliny w żałobie, w przyciemnianych okularach i bez makijażu. Jeśli gdzieś w książce odnalazłam swoją prawdę o artystce, to nie w warstwie słownej, ale na tym zdjęciu właśnie – pełnym trudnych, ludzkich emocji.

Ciekawie jest też oglądać związek Kaliny Jędrusik ze Stanisławem Dygatem z perspektywy ich przyszywanej córki. W książce otrzymujemy obraz pary niesamowicie bliskich sobie ludzi, tworzących niezwykle interesujący układ małżeński. Przez większość czasu byli to raczej przyjaciele niż kochankowie, dający sobie przyzwolenie na inne relacje w związku, a jednocześnie nie potrafiący wyzbyć się uczucia zazdrości. Kochali się, walczyli ze sobą i razem narzekali na show-biznes oraz śmietankę artystyczno-towarzyską tamtego okresu. Wszystko to jest udokumentowane kopiami listów, jakie pisali do siebie na przestrzeni wszystkich wspólnych lat. Zamieszczona jest także kopia dekalogu, jaki Stasiu sporządził dla Kaliny, sugerujący, jak powinna żyć, żeby się ochronić przed ludźmi i światem po jego śmierci. Można na jego podstawie wnioskować, że Dygat był człowiekiem apodyktycznym i miał poczucie, że wie lepiej jak Kalina ma postępować i żyć, jednak z rozmowy Mikołaja Milckego z Aleksandrą Wierzbicką jasno wynika, że w tej relacji trafił swój na swego i że Jędrusik – mimo pozy i ról, jakie grała – miała mocny charakter.

Poruszające jest także to, jak Aleksandra Wierzbicka opisuje swoje ostatnie chwile z Kaliną, która zmarła na jej rękach. W tym fragmencie, jak i w wielu innych, Wierzbicka obala rozliczne mity na temat gwiazdy i wchodzi niejako w rolę jej osobistego adwokata. Jeśli cokolwiek mi tej lekturze przeszkadzało, to właśnie ta swoista linia obrony, jaką pani Aleksandra prowadzi na kolejnych stronach wywiadu. Czułam się przez to jak uczestnik rozprawy na sali sądowej, w której adwokat Kaliny Jędrusik usiłuje ją za wszelką cenę wybronić, uniewinnić i usprawiedliwić. Ochronić dobre imię przed okrutnym, złym światem.

“Zbyt barwna jak na szarą, komunistyczną rzeczywistość” Marylin Monroe PRL-u z pewnością zasłużyła sobie na takie świadectwo o sobie samej. Najnowsza książka o Kalinie Jędrusik jest w dodatku świadectwem z czerwonym paskiem. Współpraca Pana Mikołaja Milckego z Aleksandrą Wierzbicką zaowocowała publikacją, jakiej chyba jeszcze o Kalinie nie było – osobistą, intymną, szczerą i poruszającą. Chociaż uważam, że każda prawda leży zazwyczaj pośrodku, po przeczytaniu tej książki nie mam wątpliwości, że prawda o Kalinie Jędrusik leży w sercu jej córki z wyboru.

JOANNA CHUDZIO


Aleksandra Wierzbicka i Mikołaj Milcke, “Kalina Jędrusik. Opowieść córki z wyboru”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2023.