HEBEL: Gombrowicz, Miłosz i Herbert

Fot. Marta Ankiersztejn. Na zdjęciu Wojciech Malajkat w roli Czesława Miłosza.

Muszę przyznać, że Maciej Wojtyszko miał świetny pomysł, pisząc sztukę o Gombrowiczu, którego w zetknięciu z Miłoszem i młodym Herbertem, ogląda się z wielką ciekawością. Główną rolę w spektaklu kreuje Andrzej Seweryn, ale koniecznie trzeba napisać, że to, co na scenie pokazał Wojciech Malajkat jako Czesław Miłosz, jest po prostu arcymistrzostwem. Świetny jest Paweł Krucz, obsadzony w roli Zbigniewa Herberta, a panie – Magdalena Zawadzka jako Iza de Neyman czy Grażyna Barszczewska w roli Janiny Miłosz – prezentują się doskonale. Powiedziałbym z całą odpowiedzialnością, że jest to spektakl wyborny i wciągający, a przy tym zagrany przez wybitnych aktorów. Przez prawie dwie godziny, czego nie ukrywam, oglądałem go z wielkim zaciekawieniem.

Miałem pełną świadomość, wybierając się do Teatru Polskiego, że w “Deprawatorze” zobaczę aktorów z tzw. górnej półki. Nie tylko nie zawiodłem się na ich grze, ale jestem wręcz oczarowany tym, co zobaczyłem – Wojciecha Malajkata w genialnej formie, czy też Andrzeja Seweryna, który bardzo zręcznie poruszał się pomiędzy aktorami grającymi naszych sławnych literatów. W tym spektaklu bowiem nie ma akcji, o którą zresztą dość trudno w teatrze rządzącym się na ogół zupełnie innymi prawami niż film. Sztuka Macieja Wojtyszki opiera się na świetnych dialogach, jej bohaterowie rozmawiają o poezji, polskości, czasami o polityce, przy czym nie są pozbawieni ludzkich słabości. Widzimy więc, jak Miłosz z Herbertem np. piją spirytus, a Gombrowicz jest człowiekiem nieco aroganckim, a także zapatrzonym w siebie i swój literacki geniusz.

Scena, która mi najbardziej przypadła do gustu w tym spektaklu, to walka na miny i gesty pomiędzy Miłoszem a Herbertem. Autor “Pana Cogito”, jak dowiadujemy się z przedstawienia, podobno nie miał najlepszych relacji z Gombrowiczem. Miłosz z kolei spierał się z autorem “Trans-Atalntyku”, ale jednocześnie potrafił cieszyć się z jego sukcesów. W jego obronie pod koniec pojedynku potrafił nawet zsunąć spodnie i pokazać Herbertowi goły tyłek, co wywołało żywe i radosne poruszenie na widowni.

W jednej z pierwszych scen widzimy, jak grający autora “Ferdydurke” Andrzej Seweryn próbuje uczyć Ritę Gombrowicz (w tej scenie doskonała Anna Cieślak) powiedzenia po polsku zwrotu “pocałuj mnie… w dupę!”. Jesteśmy świadkami strofowania Herberta przez Gombrowicza, czy nadmiernego alkoholizowania się przez Miłosza. Można mieć wrażenie, że Andrzej Seweryn w pełni doskonale fizycznie i mentalnie wykreował postać autora “Iwony, księżniczki Burgunda”. Gombrowicz w jego interpretacji jest ekscentryczny, bywa śmieszny w rozgrywkach towarzyskich, ale zna swoją wartość na rynku literackim i jest do bólu przenikliwy w swoich osądach.

W pełni zgadzam się z Joanną Ostrowską, która na stronie Teatralny.pl napisała, że “Deprawator” swoje powodzenie “[…] zawdzięcza z jednej strony tekstowi, który Wojtyszko przygotował znakomicie, z drugiej natomiast – aktorom, którzy dają życie postaciom”. Oprócz znakomitego Malajkata czy wspaniałego Seweryna, na uwagę zasługuje również Magdalena Zawadzka w roli Izy de Neyman. To ona chyba najbardziej bawi publiczność. Dodałbym jedynie, że z jednej strony jest to sztuka bardzo dobra aktorsko, którą świetnie się ogląda, podczas gdy z drugiej – skłania do refleksji nad wspólnotą polskości. Wiem jednak, że oglądając to przedstawienie, trudno nie mieć wrażenia, że jest to spektakl konserwatywny w formie, wywodzący się z klimatu najlepszego tradycyjnego polskiego teatru.

Warto pochwalić za scenografię Pawła Dobrzyckiego, który potrafił na scenie wyczarować fascynującą od strony estetycznej staroświeckość. Stworzył on bowiem nasączoną światłem śródziemnomorskiej przestrzeni ścianę w prowansalskim klimacie, z drzwiami zarówno do domu Gombrowicza, jak i Miłoszów. Spodobała mi się muzyka Piotra Mossa, pobrzmiewająca miniaturami z epoki. Co do samego spektaklu – jest on nasączony cytatami z dzieł i korespondencji naszych wybitnych twórców, co pozwala aktorom na stworzenie wiarygodnych i charyzmatycznych kreacji.

Kolejny raz mógłbym powiedzieć, że Teatr Polski w Warszawie mieści się na podium pośród teatrów w moim ukochanym mieście. Zresztą trudno to zanegować, kiedy ogląda się tam jeden, drugi czy trzeci spektakl, który został wystawiony na najwyższym z możliwych poziomów.

JAROSŁAW HEBEL


Teatr Polski w Warszawie (Duża Scena) – Maciej Wojtyszko, “Deprawator”. Reżyseria – Maciej Wojtyszko. Scenografia – Paweł Dobrzycki. Muzyka – Piotr Moss. Występują: Andrzej Seweryn, Wojciech Malajkat, Paweł Krucz, Magdalena Zawadzka, Grażyna Barszczewska, Anna Cieślak, Katarzyna Skarżanka.
Spektakl trwa: 110 min. (bez przerwy).