TOMCZYK: Czy bycie indywidualistą się nie opłaca?
Od premiery spektaklu “Napis” w reżyserii Artura Tyszkiewicza wystawianego na deskach Teatru Ateneum minęło zaledwie kilka dni, a pojawiły się już opinie, że to obecnie najlepsza komedia grana w stolicy. Autor sztuki, francuski dramatopisarz Gerald Sibleyras, napisał ją nieco ponad dwadzieścia lat temu, w czasie, gdy we Francji do obrotu weszło euro. I w tym przełomowym momencie umiejscowił akcję spektaklu.
Pojawienie się nowych lokatorów w eleganckiej kamienicy wprowadza rozedrganie i destabilizację dotychczasowego porządku. Czwórka “starych” mieszkańców reaguje podejrzliwie na “nowych”, którzy odstają od nich sposobem ubierania się, ale także, jak im się zdaje, statusem społecznym, gdyż przeprowadzili się z dużo gorszej dzielnicy na obrzeżach miasta. Spektakl oparto na skonfrontowaniu dwóch porządków i postaw moralno-społecznych, co wielokrotnie wywołuje salwy śmiechu na widowni.
Do mnie jednak taka wizja nie przemawia. Jestem przekonana, że to wina samego tekstu, który po dwudziestu latach zwyczajnie się zestarzał, choć jeszcze nie przeterminował. To, co mogło poruszyć dekadę temu, obecnie nuży. Nie przekonują mnie mocno stereotypowe kreacje nowobogackich bohaterów powielających wyświechtane frazesy, mimo że świetnie zagrane. Do tego z dużą dozą humoru i polotu.
W jednym z wywiadów można przeczytać, że Sibleyras zawsze obawia się, by “nie przegadać tekstu” i nie uczynić go nudnym. W przypadku “Napisu” mógł jednak sobie na to pozwolić i dodać kilka scen, których – moim zdaniem – brakuje. Kurtyna zapada w momencie, kiedy tak naprawdę najciekawsze przed widzem. Czuję wielki niedosyt.
Jeśliby uznać “Napis” za komedię i tylko komedię, to rzeczywiście – Barbara Grzegorzewska, autorka przekładu, zadbała o zabawne i niekiedy autoironiczne dialogi. Także aktorom nie można odmówić talentu komediowego. Znakomita Marzena Trybała i nieustępujący jej Krzysztof Tyniec tworzą duet wart zobaczenia. Jednak moment, kiedy postać grana przez aktorkę zerka na męża, gdy ten uzupełnia kieliszek winem, już zabawny nie jest. Ileż takich spojrzeń widziałam w życiu! W jednym spojrzeniu Trybały zawarta jest cała bezradność i zarazem dezaprobata kobiety wobec alkoholizmu męża. Bardzo zapadła mi ta scena w pamięć.
Grzegorz Damięcki ma kilka popisowych momentów, zwłaszcza, kiedy pojawia się temat obecności ojca przy narodzinach dziecka, choć początkowo jego postać jest pociągnięta zdecydowanie zbyt grubą kreską. Emilia Komarnicka-Klynstra oraz Paulina Gałązka, mimo że obsadzone na zasadzie przeciwieństw (pierwsza to przedstawicielka kamienicznej elity, druga przyjezdna z peryferiów), tak bardzo się od siebie nie różnią. Jednak obie tworzą postacie krwiste i przykuwające uwagę.
Na szczególną uwagę zasługuje jednak Bartłomiej Nowosielski w roli pana Lebruna. Jego postać jest spójna, porusza autentycznością. Nowosielski nie potrzebuje dodatkowych trików, by zyskać przychylność widza. W jego przypadku sprawdza się slogan “mniej znaczy więcej”. I to “mniej” całą scenę zagarnia dla siebie.
Autorzy spektaklu piszą, że pasują do niego słowa piosenki “z jednej strony śmiech szalony, a drugiej strony gorzka łza”. Jednak tych gorzkich łez jest jak na lekarstwo, mimo że bohaterowie sztuki nie są wolni od wad i przywar współczesnego człowieka, na przykład stadne myślenie, pochopne osądzanie i wyciąganie wniosków, zbytnia poprawność polityczna, wścibstwo, manipulacja. Brak balansu między elementami komediowymi a tragicznymi sprawia, że mam problem z kategoryzacją. Nie wiem, w którą pójść stronę.
“Napis” to tragikomedia, która pokazuje, że poszukiwanie prawdy i bycie indywidualistą we współczesnym świecie zupełnie się nie opłaca. Pan Lebrun przekonuje się o tym na własnej skórze. Tytułowy napis jest zalążkiem konfliktu, który przeradza się w osobistą tragedię głównego bohatera. I albo pozostanie niezrozumiany do końca życia, albo ugnie się i dostosuje do zasad mieszkańców kamienicy. Wolałabym, żeby nie musiał podejmować tej decyzji.
KATJA TOMCZYK
Teatr Ateneum w Warszawie (Scena 20) – Gerald Sibleyras, “Napis” (przekł. Barbara Grzegorzewska). Reżyseria – Artur Tyszkiewicz. Występują: Grzegorz Damięcki, Paulina Gałązka, Emilia Komarnicka-Klynstra, Bartłomiej Nowosielski, Marzena Trybała, Krzysztof Tyniec.
Spektakl trwa: 80 min. (bez przerwy).