GATNY: Deszcz

Fot. Pixabay.com

Miasto poddawało się nawałnicy. Granatowe chmury, skłębione i wielkie, ze wszystkich stron nadciągnęły nad dachy domów, które w jednej chwili pociemniały jakby ze zgrozy. Rozpoczynał się dziki taniec drzew ogarniętych żywiołem rozbuchanego wiatru. Ulice pustoszały w okamgnieniu. Ludzie na gwałt poszukiwali kryjówek, wbiegając do sklepów i bram, których zapomniano zamknąć. Tylko tramwaje dzielnie pruły przestrzeń chłostane strugami deszczu. Ciemniało coraz intensywniej. Błyskało jakimś nieznanym alfabetem zniszczenia. Kto by wpatrywał się w niebiosa, ten mógłby odnieść wrażenie, że lada moment z trzaskiem runą na Ziemię. Brzuchate chmurzyska osuwały się coraz niżej, trąc niemal o anteny budynków. W oświetlonym oknie jednego z domów stał chłopiec. Tylko on widział.

Z tych chmur wcale nie padał deszcz. Pęczniały od snów wydobywających się z zakamarków domów i nieprzerwaną strugą nasycały je treścią historii śnionych przez mieszkańców miasta. To, co patrzącemu nieuważnie wydawałoby się spadającą z góry wodą, w istocie było korowodem narracji bez początku i bez końca. Było ich tak dużo, jak dużo było skrywanych w nich emocji, które pod osłoną burzy mogły wydostać się z klatek umysłów ludzi, niemających nad nimi żadnej kontroli. Następowało uwolnienie. Chmury cierpliwie przyjmowały pogmatwane opowieści. Łączyły się one w kolejne, zupełnie nowe historie, wzajemnie uzupełniały, trącały się sprzecznościami, przebiegały w nieskończonych splątaniach.

Tylko chłopiec czuł.

Rodziło sie nowe. Z mozołem i wolno. Niczym ciało lepione z miniaturowych kawałków bezcielesności. Bo przecież sny uwolnione z ciał nie są częściami materii, lecz czystą nieważkością, pozbawioną logiki niematerią, która układa się w nową, zupełnie inną od świata całość zderzaną z historii zupełnie do siebie niedopasowanych. Ale któregoś dnia, w wyniku nieobliczalnych okoliczności, wszystko się ze sobą połączy, nabierze kształtu i zacznie istnieć. Z granicy istnienia przejdzie w realne. A chłopiec, który być może będzie jeszcze całe wieki stał w jasno oświetlonym oknie, zostanie Narratorem i rozpocznie zupełnie nową opowieść, na którą teraz nikt jeszcze nie jest gotowy.

Czy to ty jesteś tym chłopcem? Zapytasz: “A czemu nie dziewczęciem?”.

Dziewczyna jeszcze niewyśniona. Nieutkana ze snów. Gdy sie objawi, przyjdzie do chłopca i skusi czymś lepszym niż w poprzedniej historii. Albowiem na początku będzie sen i wszystko wyjdzie z niego, i on już będzie wiedział, że to samo dobro.

RAFAŁ GATNY