Czas na poezję: RAFAŁ GATNY

Fot. Z archiwum Autora. Na zdjęciu Rafał Gatny.

kurierzy gubią paczki
drzewa rodzą pączki
staniał rozmach w ostatnich latach
zwykła cisza zapada na osiedlach
nocne ścielą się godziny
w samotne ścieżki pościel satynowa
są gdzieś tajemnicze schodki
nieruchome na których pełni ruchu
młodzi ludzie jakby wczoraj
pozostawili śmiech i lekkie narkotyki
jeszcze tu wrócą na prawach zasiedzenia
tymczasem sza
szaman nocy wszystkich godzi
godziny senne wydłużając
dla niepoznaki w nieskończoność

 

potem idziemy oglądać
autentyczne dekoracje śmierci
w nierealistycznej rozdzielczości
nowoczesne fotele pozwalają na wiele
kręgosłupom na które spada
papierowe niebo i grad emocjonalnych
komentarzy wynoszących pod niebiosa
bohaterstwo nie naszych ojców i braci
szyje tężeją ze wzruszenia bo tu jeszcze bezpiecznie
pod jutrznią telewizora
jesteśmy tak wyczerpani już nie dajemy rady
gdy ania ze ślubu od pierwszego wejrzenia
mówi prawdę o programie

 

stacja w-k-u-r-w
sodoma gniewu
domena dobermana
dobra spalona noc
w huku pęka oko
okazałe zagłady
jestem tu z tobą
nadaję na nieżywych
spaczeni patrzymy
jak pali się zło
przez małą chwilę
zupełnie nie ma go
trzeba by teraz
gdzieś na śnieg
na chłodno oświetleni
zorzą pożarnej straży
no dobra idziemy
idziesz już
póki świeży śnieg
nazostawiamy śladów
na słowie twarz

 

przeżyłem ja i bestia
w pojedynczym przedwczesnym miocie
zdusili we mnie bestię
nauczyli skutecznie tłamsić bestię w środku
(rodzice i animatorzy kultury)
wypuszczam ją rzadko zerkam na boki
bawię się panicznie
biegnę
nie nauczyli
doganiać siebie

 

duszą się od szukania własnej dykcji
dukają powoli wytrwale to dobrze
może tamci łaskawie porównają
do wczesnego leśmiana późnego miłosza
dodadzą skrzydeł wspominając o herbercie
nie wpadną na to że najlepiej we własnym
stylu
milczeć
kto do kogo o kim tak
okinawa
orinoko
orla perć
niech się mieli
skoro ma się mleć

 

no a co w tym mieście
nic czego nie byłoby w tamtym
i w każdym innym na tym świecie
bo innego świata nie będzie
bo innego świata nie będzie
napędza mnie ta wiara
jak wiatr stracha na wróble
pozorem życia