Czas na poezję: JÓZEF WARSZAWSKI
moje miasto
jest najpiękniejsze
na świecie
gdy rano wstaję
i gdy kładę się spać
gdy idę z kijami
do nordic walking
i gdy jadę do teatru
jestem skazany
na kompleks Hłaski
“jestem warszawiakiem
i nie bardzo umiałbym
żyć bez Warszawy”
***
Jestem jaaak…
Charles Bukowski
i tak jak on
tęsknię…
jestem leniwy
nie mam boga
idei
ani zasad
i dobrze mi z tym (!)
Polityków wysłałbym
no właśnie…
najchętniej na Marsa
Tylko czy nie szkoda
czerwonej planety
Więc może lepiej
posłać ich…
do wszystkich diabłów!
***
Idzie ładna dziewczyna
idzie przede mną
i rusza biodrami
gdybym mógł
to wszedłbym
w nią całą (!)
Ruch wyzwala ruch
jak agresja agresję
ale już miłość
nie zawsze…
czasami litość
***
Chciałbym przytulić
Mariana Opanię
tak mocno
baaardzoo serdecznie
po ludzku…
tak jak umiem
najlepiej…
i nie inaczej…
Tkwi we mnie
taka silna tęsknota
***
słowa “patriotyzm” i “ojczyzna”
nie schodzą z ust
najgorszych szalbierzy
blagierów
polityków-łajdaków
także i cwaniaków…
każdy z machlojów
zaklina się
na ojczyznę
a i czasem matkę boską
i stara się nam sprzedać
swoją bajeczkę
każda polityczna łachudra…