HEBEL: Hrabal w Warszawie

Fot. Hana Hamplová. Bohumil Hrabal (1985). Domena publiczna.

Na deskach warszawskiego Teatru Dramatycznego – Scena na Woli im. T. Łomnickiego – jakiś czas temu mogliśmy oglądać spektakl “Pociągi pod specjalnym nadzorem” zrealizowany na kanwie utworu Bohumila Hrabala. Sztukę uważam za udaną, w żadnym razie nie porównywałbym jej jednak do głośnego filmu Menzla, nagrodzonego w 1968 roku Oscarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Zarówno film, jak i spektakl teatralny rządzą się bowiem zupełnie różnymi prawami i możliwościami artystycznego przekazu.

Szkoda, że proza Hrabala tak rzadko bywa wystawiana na teatralnych scenach. Kilka lat temu miałem okazję być na “Zbyt głośnej samotności” w warszawskim Teatrze Studio. Tak wtedy, jak i teraz kwintesencja wystawianego utworu autora “Postrzyżyn” została jednak świetnie uchwycona; tak naprawdę bowiem twórczość czeskiego pisarza jest prozą refleksyjną, nacechowaną jednak żartem sytuacyjnym. Można zazdrościć naszym południowym sąsiadom, mówiąc już całkiem na marginesie, że potrafią normalnie żyć i swoje postawy w odniesieniu do własnej historii skwitować śmiechem, zamiast tworzyć wokół nich patos nadętych czy po prostu martyrologicznych bajdurzeń.

Bohaterowie spektaklu zaadaptowanego przez Janusza Andermana i wyreżyserowanego przez Jakuba Kroftę są poniekąd zaczerpnięci jakby ze świata stworzonego przez Jaroslava Haška. Nie powinno to jednak nikogo specjalnie dziwić, gdyż sam Hrabal w pełni świadomie czerpał ze spuścizny autora “Przygód dobrego wojaka Szwejka”. Wyrastał też w tradycji historyczno-literackiej, w której jest miejsce na typowy dla naszych południowych sąsiadów humor erotomana i dyżurnego ruchu Całuska, jak i chcącego przez “otarcie rożka” potwierdzić bycie mężczyzną Miłosza Pipki. W Internecie można znaleźć wiele filmów zrealizowanych na podstawie prozy Hrabala; polecam chociażby “Skowronki na uwięzi” z nieco innym spojrzeniem na mroczne czasy komunizmu. Do teatru z twórczości autora “Pociągów pod specjalnym nadzorem” przebija się jakiś jego utwór raz na dziesięć, może kilkanaście lat. Jeżeli nie są to spektakle wybitne, to jednak z całą pewnością co najmniej udane, często przypadające do gustu szerokiej publiczności.

Kto by pomyślał (na pewno nikt w kraju nad Wisłą! – J.H.), że z banalnej na pozór historyjki codziennej pracy kolejarzy na lokalnej stacji można wyłuskać elementy rozbawiające publiczność, jak i skłaniające do refleksji. W czasie tego spektaklu można bowiem pośmiać się, wzruszyć i chwilę zadumać. Opowiedziana w tle przez Miłosza Pipkę historia dziadka hipnotyzatora, chcącego zatrzymać czołgi hitlerowskiej armii, jako groteska na pewno jest w stanie rozbawić. Mając jednak też tragiczny wymiar, każe nam zastanowić się nad istotą czeskości. Co bowiem z pozoru w pierwszym odruchu wydaje się być śmieszne, po głębszym zastanowieniu często już nas aż tak nie bawi, a nawet więcej – ma bardzo gorzki smak.

Bezbłędnie w tym spektaklu Robert Majewski zagrał dyżurnego ruchu Całuska, który stawia pieczątki z niemieckimi napisami na “dupeńce telegrafistki Zdeniczki”. Scena ta rozbawiła publiczność, chociaż gdyby ją przeanalizować, można by dojść do wniosków, że Czesi zamiast popadać w wojenno-żałobne tony, chyba jednak wolą żartować. Utwór Hrabala, co też świetnie udało się pokazać reżyserowi spektaklu, w rzeczywistości ma jednak podwójne dno. To bardziej przyziemne i często nas rozbawiające wyrasta z codziennego życia jego bohaterów – refleksyjne widz jest w stanie sobie dopiero uświadomić, opuszczając mury teatru, w którym dzięki świetnie zagranemu utworowi autora “Bambini di Praga” mógł wpaść w całkiem niezły humor.

Na pochwałę zasługuje w tym spektaklu zarówno scenografia (Aneta Suskiewicz), jak i oprawa muzyczna (Paweł Szamburski i Patryk Zakrocki). Za aktorską grę pochwaliłbym Martynę Kowalik w roli Zdeniczki Przenajświętszej, która w delikatny erotyczny sposób potrafi czarować. Nieźle zaprezentowali się też Otar Saralidze w roli Miłosza Pipki czy Henryk Niebudek jako zawiadowca. Kreacje Roberta Majewskiego w roli dyżurnego ruchu Całuska oraz Małgorzaty Niemirskiej jako żony zawiadowcy to już prawdziwy majstersztyk aktorskich umiejętności. Dzięki ich świetnej grze widzimy, jak banalne życie zwykłych ludzi przeplata się z wydarzeniami komicznymi, heroicznymi i tragicznymi.

Na pewno warto wybrać się do Teatru Dramatycznego – Scena na Woli na “Pociągi pod specjalnym nadzorem” Bohumila Hrabala. Wcześniej polecałbym jednak przeczytać książkę autora “Listów do Kwiecieńki”. Dzięki temu możemy później mieć pełniejszy obraz spektaklu i nic w jego trakcie nie będzie w stanie nas zaskoczyć. Banałem jest stwierdzenie, że Hrabala w ogóle warto czytać; to jeden z tych czeskich pisarzy, który potrafił czytelnika rozbawić, skłaniając jednak też do głębokiej i często już nie takiej wesołej refleksji.

JAROSŁAW HEBEL


Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy – Scena na Woli im. T. Łomnickiego – “Pociągi pod specjalnym nadzorem” (na motywach opowiadania Bohumila Hrabala). Adaptacja – Janusz Anderman. Reżyseria – Jakub Krofta. Występują: Otar Saralidze, Henryk Niebudek, Małgorzata Niemirska, Robert Majewski, Martyna Kowalik i inni. 85 min. (bez przerwy).