Czas na poezję: MIROSŁAW BROZIO

Fot. Z archiwum Autora. Na zdjęciu Mirosław Brozio.

Letnie przesilenie

Miękkość nocy podnieca myśli
Wodorosty chmur
Łączą się w miłosnym uścisku z Księżycem
W zakolu srebrnej rzeki
Nocne mgły
Chłoną szepty twoich obietnic
Czuję, że jesteś gotowa
Płynąć ze mną pod prąd
I gdy z twoich włosów
Zdejmuję wianek niewinności
Otulasz mnie chwilą
I wiecznością.

 

Slow life

Płynną czekoladą
Podkreślam łuki jej brwi
Czerwienią wiśniowego soku
Zabarwiam wilgoć ust
Łagodnością chwili kreślę
Jej pełne piersi
Mówi, że lubi tak powoli i intymnie
A kukułka
Ze ściennego zegara
Regularnie podrzuca nam
Wieczność.

 

Ta chwila

Wilgoć twoich ust
Jest ciepłym oceanem
I praźródłem ulotnej chwili
W niepewnej przyszłości
Szukam sposobu
Na podpalaczy świata
Którzy chcieliby
Ogniem chorych idei
Ją spopielić
Mam dosyć posypywania głowy
Przeszłością.

 

Rozstanie

Gdy odeszłaś
Zrodził się we mnie lęk
Niespodziewane łzy
Zatopiłem w butelce wódki
Pocierałem ją
Niczym lampę Aladyna
Wierząc, że pojawi się ktoś
Kto spełni moje życzenie
Nie stało się nic
Jedynie lęk zamienił się
W białą mysz
I zniknął w szparze podłogi

 

Pożegnalny wieczór

Zapachem bzu
I szczerością do bólu
Nasyca moją krew
Niczym nadmiar narkotyku
U laboratoryjnego szczura
Z zawiłego labiryntu uczuć
Miłosiernie
Wskazujesz mi drogę ku wyjściu
Oszołomiony wizją wolności
Opieram się jej
I boję
Zostawiam to nocy
Niech ona dokona dekapitacji.

 

Program SETI

Szeptem rozsyłam
Szyfrogramy uczuć
Niczym radioteleskop
Wypełniam chęcią kontaktu
Nieskończoną pustkę domu
Ale ty milczysz
I nie próbujesz mi pomóc
Jesteś niczym obca forma życia
Wpatrzona w głąb siebie
I telefonu
W ciszy umiera
Nadzieja na kontakt.